Termin testu nie jest przypadkowy. Rosja liczy na to, że wygra na swoją korzyść zmianę władzy w USA. Odchodzący prezydent George W. Bush jest orędownikiem jak najszybszego zbudowania tarczy. Z kolei Barack Obama jeszcze w czasie kampanii wyborczej nie ukrywał, że jest gotów zrezygnować z tych planów. Rosyjski test ma go zachęcić do "postawienia kropki nad i".

Reklama

Temu właśnie mają służyć ponawiane przez Kreml groźby. Kilkanaście dni temu Rosja poinformowała, że jeśli USA zbuduje bazę rakietową w Redzikowie, to w Okręgu Kaliningradzkim rozmieści pociski krótkiego zasięgu. Wobec nich tarcza byłaby nieskuteczna, bo jest konstruowana jedynie do zwalczania rakiet międzykontynentalnych.

O samym teście RS-24 wiadomo niewiele. "Pocisk został wystrzelony z kosmodromu w Plesiecku z samochodowej wyrzutni. To trzeci test rakiety w ciągu ostatnich dwóch lat" - lakonicznie poinformował rzecznik rosyjskiej armii Aleksiej Zołotuchin.

Także nowa rakieta jest okryta całkowitą tajemnicą. Wiadomo jedynie, że może przenieść do dziesięciu głowic bojowych i ma zastąpić pociski typu RS-18 i RS-20.