Dziś to właśnie tunele są kluczem do pokoju. Podstawowym warunkiem, jaki Izrael postawił, aby rozpocząć negocjacje o zawieszeniu broni, jest ich likwidacja. W ten sposób Jerozolima chce zarówno zapobiec ponownemu uzbrojeniu się przez Hamas, jak i uderzyć w finanse tej organizacji. Większość tuneli to "prywatna inicjatywa" Palestyńczyków z enklawy i egipskich beduinów z drugiej strony granicy. Nie zmienia to faktu, że "biznesmeni" muszą zapłacić radykałom specjalny podatek.

Reklama

>>>Więcej zdjęć w galerii

Zanim dwa tygodnie temu izraelska armia rozpoczęła oblężenie Strefy Gazy, na granicy funkcjonowało prawdopodobnie nawet około dwóch tysięcy tuneli. Ich średnia długość to kilkaset do tysiąca metrów. Nierzadko były one wyposażone w elektryczność i linie telefoniczne. Zobacz infografikę Konstrukcje miały jednak swoje błędy. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy dochodziło tam do wypadków: zawaleń, eksplozji przemycanych materiałów czy interwencji egipskich wojskowych, którzy pod naciskiem Izraela od czasu do czasu przeprowadzali pokazowe akcje niszczenia tuneli.

>>>Przeczytaj raport dziennika.pl o wojnie w Gazie

Izraelska armia nie ma większych problemów z niszczeniem tuneli. Wejścia do większości z nich znajdują się na niewielkim, liczącym raptem kilka kilometrów kwadratowych, skrawku ziemi przy granicy z Egiptem. Przez wiele miesięcy można je było zlokalizować bez trudu. Tym bardziej, że większość z nich zabezpieczono przed wiatrem foliowymi namiotami, przypominającymi szklarnie. Namiotowe miasteczko - albo "strefę bezcłową" - jak zwykli nazywać to miejsce mieszkańcy palestyńskiej enklawy, widać ze śmigłowców jak na dłoni.

Reklama

>>>O co walczy Hamas?

Dziś, gdy Strefa znalazła się na skraju kryzysu humanitarnego, Palestyńczycy potrzebują swoich tuneli bardziej niż kiedykolwiek. Młodzi Palestyńczycy mimo ogromnego ryzyka będą ich używać dopóty, dopóki można nimi przejść, przeczołgać się czy wręcz przekopać.

Właśnie dlatego Jerozolima żąda, by społeczność międzynarodowa rozmieściła po egipskiej stronie inspektorów, którzy będą monitorować wyloty przekopów. Dopóki się to nie stanie, pokoju nie będzie.