Po tym, jak w lipcu zeszłego roku schwytano i przekazano do Trybunału w Hadze byłego prezydenta republiki Serbów bośniackich Radovana Karadżicia, Mladić jest najwyższym rangą dowódcą serbskim z wojny w Bośni i Hercegowinie, który pozostaje na wolności.

Za wskazanie miejsca pobytu nieuchwytnego od ponad 13 lat generała władze Serbii wyznaczyły nagrodę w wysokości miliona euro. A jako że nacjonalistycznych zwolenników generała nie brakuje, policja zapewnia informatorom pełną anonimowość i ochronę.

Serbskie władze wydały też list gończy za innym zbrodniarzem Goranem Hadżiciem, za którego odnalezienie zaoferowano 250 tys. euro. W grudniu prokurator ds. zbrodni wojennych z Belgradu Vladimir Vukcević zarządził bezskuteczne jak dotąd poszukiwania Mladicia i Hadżicia wokół miasta Arandjelovac, 75 km na południe od Belgradu.

66-letni Ratko Mladic w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie w latach 1992-1995 dowodził armią bośniackich Serbów. W 1995 r. Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni w b. Jugosławii oskarżył go o zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojennych, m.in. o wymordowanie 8 tysięcy muzułmańskich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy w lipcu 1995 r. oraz niszczycielskie bombardowanie Sarajewa w 1992 r., wymierzone w ludność cywilną.

Przez lata Mladić bezkarnie przebywał na terytorium Serbii. Po aresztowaniu byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia w 2001 r. zaczął się ukrywać. Jednak władze serbskie niechętnie angażowały się w poszukiwania swoich zbrodniarzy wojennych, co było główną przeszkodą w rozmowach między Serbią a Unią Europejską.

Ostatnio jednak Serbii zaczęło na wejściu do UE zależeć. W kwietniu 2008 r. rząd serbski podpisał Porozumienie o Stabilizacji i Rozszerzeniu, które otwiera drogę do Unii. Bruksela postawiła jednak warunek: schwytanie i wydanie Mladicia. Dlatego nowy proeuropejski rząd Mirko Cvetkovicia robi wszystko, by złapać generała i na wiosnę 2009 r. otrzymać status państwa kandydującego do UE.













Reklama