Rosja od razu zaznacza, że nie pójdzie na ustępstwa. "Dostawy paliwa możliwe będą tylko po cenach rynkowych" - ogłosił Dmitrij Miedwiediew. Według Gazpromu cena rynkowa gazu dla Ukrainy w pierwszym kwartale 2009 roku powinna wynosić 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych. W 2008 roku Kijów płacił 179,5 dolara.

Reklama

Ukraina twierdzi tymczasem, że ma prawo kupować gaz po takiej cenie, bo chroni ją memorandum podpisane w październiku 2008 roku z Rosją. Według jego zapisów oba państwa miały przejść na rynkowe ceny gazu w ciągu trzech lat. Rosyjski prezydent twierdzi natomiast, że memorandum wygasło i ceny rynkowe za paliwo powinny zacząć obowiązywać od 1 stycznia tego roku.

Dmitrij Miedwiediew stawia też kolejny jasny warunek: Ukraina musi zapłacić za gaz, który - jak twierdzi Gazprom - bezprawnie podbierała od 1 stycznia. Zdaniem Rosjan Ukraina jest wciąż winna 614 milionów dolarów. Kijów tymczasem nie zgadza się z tymi wyliczeniami i chce oddać sprawę do sądu arbitrażowego.

Mimo tych różnic Juszczenko i Miedwiediew dają sobie zielone światło do dalszych negocjacji i zapowiadają, że przekonają rosyjski Gazprom i ukraiński Naftohaz do zawarcia porozumienia w kwestii warunków dostaw i tranzytu gazu do Europy Zachodniej.

Reklama