"W mojej przeszło 25-letniej karierze to największe wydarzenie, w jakim biorę udział" - twierdzi Mark Sullivan, szef agentów Secret Service, który nadzoruje przygotowania do inauguracji oraz towarzyszących jej imprez. Agenci ćwiczyli na tę okazję przez cały poprzedni rok i, jak twierdzą, są przygotowani na wszystko: od atakuchemicznego po ekstremalnie złą pogodę.

Reklama

Rzeczywiście, inaugurację Baracka Obamy będzie ochraniać 8 tysięcy policjantów - w tym co drugi ściągnięty spoza Waszyngtonu - oraz 10-tysięczne siły Gwardii Narodowej i 7500 żołnierzy. Samoloty, które mają nieustannie przecinać niebo nad stolicą Stanów Zjednoczonych, będą je patrolować, a nie uczestniczyć w popisach. Na rzekach w okolicach Waszyngtonu pojawią się dodatkowe kutry policyjne. W mieście pojawią się też jednostki zajmujące się ochroną przed zagrożeniami chemicznymi. Centrum miasta zostanie odcięte dla ruchu samochodowego: policja planuje pozamykać mosty dla zmotoryzowanych.

Organizatorzy spodziewają się, że w wydarzeniach będzie uczestniczyć około półtora miliona ludzi. Tylko przemówienia inauguracyjnego ma słuchać na żywo jakieś 350 tysięcy ludzi, nie licząc tych, którzy zobaczą i usłyszą je w mediach. Wszystkie ceremonie inauguracyjne oraz dodatkowe imprezy - m.in. parada i bal inauguracyjny - będą trwać w sumie aż trzy dni.

Dotychczas rekordową inauguracją w historii USA były uroczystości w 1965 r., kiedy zaczynała się prezydentura Lyndona Johnsona. Wówczas w ceremoniach uczestniczyło 1,2 miliona ludzi.