Premier Rosji nie byłby sobą, gdyby po raz kolejny nie wykorzystał obecności mediów do zbicia politycznego kapitału. Zarzucił Unii Europejskiej, że w konflikcie gazowym de facto wspiera Ukrainę.

Reklama

Po spotkaniu w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel Putin oświadczył, że odmowa obarczenia Ukrainy winą za trwający kryzys jest równoznaczna ze wspieraniem Kijowa.

Wcześniej wydawało się, że Rosja zmieniła swój ton. "Nie powinniśmy upolityczniać sytuacji, konieczna jest pomoc dla naszych ukraińskich partnerów. Jesteśmy zainteresowani dostawami gazu" - deklarował szef rosyjskiego rządu. Putin powiedział, że w świetle obecnego kryzysu tym wyraźniej widać, jak bardzo potrzeba dodatkowych dróg tranzytu gazu.

Tuż przed spotkaniem Putina z Merkel, z szefową niemieckiego rządu rozmawiał przez telefon Donald Tusk. "Szefowie rządów Polski i Niemiec zgodzili się, że w obecnej sytuacji solidarność energetyczna wszystkich państw UE ma wyjątkowe znaczenie dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Unii" - napisano w komunikacie Centrum Informacyjne Rządu.

Reklama

Po rozmowie Putina z Merkel kanclerz Niemiec zadeklarowała, że rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy nie wpłynął na zmianę stanowiska Niemiec w sprawie Gazociągu Północnego. "Chcemy zbudować ten gazociąg" - powiedziała. "Nie możemy jednak czekać na Nord Stream, by znów dostawać gaz" - dodała, żądając od Moskwy i Kijowa jak najszybszego rozwiązania sporu o przesył surowca.

Merkel, a także zachodnie firmy gazowe są gotowe nawet załacić za gaz techniczny, potrzebny do przywrócenia tranzytu.

Tymczasem wczorajszy pomysł premiera Putina, by powołać międzynarodowe konsorcjum, które miałoby kupić gaz techniczny dla Ukrainy skrytykował Kijów. Jeden z wiceszefów kancelarii Juszczenki, ocenił, że Rosja mówi o konsorcjum w celu "szantażowania Europy i domagania się środków na budowę alternatywnych dróg dostaw błękitnego paliwa".

Reklama

"Wydaje mi się, że obecnie idea konsorcjum wygląda jak zdechły kot, zwłaszcza gdy doszło do problemów z dostawami rosyjskiego gazu do Europy" - oświadczył Roman Bezsmertny,

Dziś Unia Europejska kolejny raz zażądała wznowienia dostaw gazu i zagroziła Ukrainie i Rosji, że jeśli to nie nastąpi w ten weekend, to zrewiduje stosunki z obydwoma krajami.

W Kijowie prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zorganizował spotkanie Słowacji, Mołdawii oraz Polski w sprawie uregulowania konfliktu gazowego. Rozmowy z ukraińskimi partnerami prowadził też w stolilcy Ukrainy także szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

To spoptkanie prawdopodobnie zakończyło się bez żadnych wyników. Kancelaria prezydencka wydała suchy komunikaty, że Juszczenko przekazał rozmówcom ukraiński punkt widzenia w sporze o błękitne paliwo.

>>> Dowiedz się, dlaczego prezydent Kaczyński nie poleciał do Kijowa

Z kolei na jutro w Moskwie jest planowane spotkanie premierów Ukrainy i Rosji, które również ma dotyczyć zażegnania trwającego już dwa tygodnie konfliktu gazowego.

Premier przewodniczących obecnie Unii Europejskiej Czech Mirek Topolanek stwierdził, że UE woli, aby planowane na sobotę rozmowy pomiędzy Rosją a Ukrainą miały charakter dwustronny, jedynie z przedstawicielem UE jako obserwatorem, bez uczestnictwa innych państw, tak aby nie dzielić Unii.