"Przesłanie polskich biskupów z 1966 roku: <Wybaczamy i prosimy o wybaczenie> całkowicie popadło w zapomnienie w polskiej polityce" - oceniła szefowa BdV. "To tragiczne" - dodała Steinbach. Przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) stwierdziła, że działania podejmowane przez polski rząd nie przyczyniają się do poprawy relacji polsko-niemieckich. "Niestety nie widać w tym ducha pojednania" - oświadczyła Steinbach.

Reklama

>>>"Polska nie ustąpi Steinbach"

Związek Wypędzonych - organizacja zrzeszająca osoby wysiedlone po II wojnie światowej z byłych ziem niemieckich na zachodzie Polski - ma prawo do wyłonienia swojego kandydata do rady powstającej fundacji "Ucieczka, wypędzenie, pojednanie". Fundacja ma za zadanie przygotowanie projektu tzw. "Widocznego znaku" mającego upamiętnić wypędzenia.

>>>"Merkel wie, że Steinbach nie przejdzie"

Jednak kandydatura znanej z nieprzychylnych wypowiedzi wobec Polski Steinbach jest dla Warszawy nie do zaakceptowania. W ubiegłym tygodniu polskie MSZ wykonało wiele działań dyplomatycznych mających na celu zablokowanie kandydatury znienawidzonej w Polsce Niemki. W poniedziałek Władysław Bartoszewski, minister w kancelarii premiera Donalda Tuska, ostrzegł, że nominacja Steinbach może negatywnie wpłynąć na tegoroczne wspólne inicjatywy oby krajów.

Reklama

>>>Bartoszewski: Steinbach dla mnie nie istnieje

Polskę i Niemcy czeka rok intensywnej współpracy. Wspólnych projektów ma być około 20. W poniedziałek minister Bartoszewski rozmawiał w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel na temat Steinbach. Efekt rozmów był błyskawiczny. W środę rzecznik niemieckiej kanclerz Thomas Steg oświadczył, że niemiecki rząd poczeka z powołaniem rady fundacji "na odpowiedni moment".

Reklama

Bartoszewski wyeliminował Erikę Steinbach

Jednak szefowa BdV nie rezygnuje. Steinbach stwierdziła, że stosunek Polski do jej osoby jest tak agresywny, że BdV nigdy nie zgodzi się na rezygnację z jej kandydatury do rady przyszłej fundacji.

"Związek Wypędzonych nie da sobie narzucić, kogo ma nominować" - oświadczyła Steinbach. Jej organizacja liczy, że będzie traktowana tak samo jak inne instytucje, których przedstawiciele zasiądą we władzach fundacji. "To znaczy: nasze nominacje zostaną zaakceptowane. I przede wszystkim nie będzie to obchodzić żadnego z naszych sąsiadów" - dodała szefowa związku, która uważa, że fundacja, która ma zbudować w Berlinie centrum dokumentacji i informacji o wysiedleniach, powinna jak najszybciej zacząć prace.

Według wypędzonych w 60. rocznicę powstania Republiki Federalnej Niemiec "trzeba pokazać, że wypędzeni uczestniczyli w odbudowie tego kraju". "Istnieje podstawa w postaci ustawy. Rząd ma teraz obowiązek ją zastosować. Zakładam, że działania zostaną podjęte jeszcze przed wyborami do Bundestagu (we wrześniu br.) i projekt zrealizowany zostanie możliwie szybko" - powiedziała Steinbach.