Steinbach zabolało zwłaszcza porównanie sformułowane przez Władysława Bartoszewskiego. Przedstawiciel polskiego rządu ds. kontaktów z Niemcami zestawił szefową Związku Wypędzonych (BdV) z negującym Holokaust biskupem Richardem Williamsonem.

Reklama

>>>Sylwetka Erki Steinbach

"Zadaniem niemieckiego ministra spraw zagranicznych jest obrona niemieckich obywateli przed tego rodzaju porównaniami. Tym bardziej jeśli jest się bliskim przyjacielem byłego kanclerza Gerharda Schroedera, który nie waha się zabiegać w Teheranie o względy kłamcy oświęcimskiego, irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada" - powiedziała Steinbach dziennikowi "Bild". Nawiązała w ten sposób do biznesowego spotkania jakie ekskanclerz odbył z irańskim przywódcą w zeszłą sobotę.

Wcześniej Steinbach narzekała na to, że przy obsadzie władz przyszłej fundacji poświęconej powojennym wysiedleniom niemiecki rząd ulega szantażowi Warszawy.

Reklama

>>>Steinbach: Polska szantażują Niemcy

Zdaniem obserwatorów nerwowe ruchy Steinbach dowodzą, że 66-letnia posłanka CDU traci grunt pod nogami. W ostatnich dniach kanclerz Angela Merkel (dotychczas sojuszniczka szefowej BdV) odsunęła na jesień decyzję w sprawie uczestnictwa Steinbach we władzach fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".

Może to oznaczać, że szefowa niemieckiego rządu jest gotowa poświęcić swoją partyjną koleżankę dla dobra stosunków z Warszawą, a decyzję ogłosi po wyborach, by nie ryzykować starcia ze środowiskiem wypędzonych.