W niecały rok po krwawej wojnie rosyjsko-gruzińskiej sytuacja na Kaukazie znów jest napięta. Gruzja i Osetia Południowa od czterech dni oskarżają się wzajemnie o ostrzeliwanie z moździerzy i granatników. W niedzielę Rosja - jak rok temu - stanęła po stronie Osetii Południowej. Resort obrony oskarżył Tbilisi o atak na stolicę separatystycznego kraju, Cchinwali, i zagroził zbrojną interwencją.

Reklama

>>>Strzały na Kaukazie. Gruzja: to nie my

"Jeśli prowokacje, oznaczające zagrożenie dla ludności osetyjskiej i rosyjskiego wojska, będą kontynuowane, ministerstwo obrony rezerwuje sobie prawo do odpowiedzenia siłą i wszelkimi środkami, którymi dysponuje" - głosi oświadczenie rosyjskiego MSZ.

>>>Dla USA Rosja ważniejsza od Gruzji

Gruzja stanowczo sprzeciwia się rosyjskim oskarżeniom. Władze w Tbilisi zaprzeczyły, by doszło do otwarcia ognia w stronę stolicy niepokornej republiki, a rosyjskie oświadczenie określiła jako "agresywne". Szef gruzińskiego MSZ Szota Utiaszwili zaapelował do krajów zachodnich o nieuleganie rosyjskiej propagandzie. "Społeczność międzynarodowa nie powinna pozwalać Rosji się zmylić" - powiedział Gruzin.

Reklama

>>>Rosja: przeprosiny za prowokacje NATO przyjęte

Osetia Południowa oderwała się faktycznie od Gruzji na początku lat 90. XX wieku. Gruzja nigdy nie uznała secesji niepokornej republiki, której władze deklarują chęć przyłączenia się do Federacji Rosyjskiej. Rok temu prezydent Micheil Saakaszwili usiłował zająć zbuntowaną prowincję siłą. Z odsieczą Osetyńcom pospieszyła Moskwa. W krwawej interwencji wojska Tbilisi zostały pokonane, a rosyjska armia przez wiele dni stacjonowała na gruzińskim terytorium. Moskwa jednostronnie uznała (oprócz niej uczyniła to tylko Nikaragua) niepodległość Osetii i ulokowała tam tysiące żołnierzy.

Reklama

>>>Prezydent Osetii Południowej wypił za zwycięstwo

Według rosyjskich władz w czasie ubiegłorocznego konfliktu i krótko po nim zginęło 64 rosyjskich żołnierzy a 283 zostało rannych. Gruzja twierdzi, że jej straty wynoszą 228 cywilów i 169 żołnierzy.