Do odpowiedzialności za wybuch przyznał się w rozmowie telefonicznej z agencją Associated Press rzecznik talibów.
"Naszym celem była ambasada USA, ale nie udało nam się dostać w jej pobliże. Samobójca wysadził się w samochodzie niedaleko siedziby sił ISAF i zabił zagranicznych żołnierzy" - powiedział w rozmowie z agencją Reutera przedstawiciel afgańskich talibów Zabihullah Mujahid.
Według Reutersa, przed budynkiem eksplodował jeden samochód. Kilka innych pojazdów zostało zniszczonych. CNN i lokalne telewizje poinformowały, że był to zamach samobójczy, ale jak dotąd nie ma potwierdzenia.
Do wybuchu doszło na kilka dni przed wyborami prezydenckimi i do rad prowincji, planowanymi na 20 sierpnia. Talibowie wzywali do bojkotu głosowania.
Co najmniej siedem osób zginęło, a 100 zostało rannych w eksplozji, która wstrząsnęła rano centrum Kabulu, stolicy Afganistanu. Talibowie podłożyli bombę przed kwaterą główną dowodzonych przez NATO sił ISAF. W tej samej dzielnicy są ambasasady wielu krajów, m.in. USA i W. Brytanii. Nad okolicą wznosił się słup dymu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama