"Ludziom bardziej zależy na wolnym czasie po pracy i porządnej służbie zdrowia niż abstrakcyjnym wskaźniku całkowitej produkcji" - przekonuje Jospeh Stiglitz. Dlatego w wyliczeniu poziomu dobrobytu proponuje uwzględnić także m.in. poziom edukacji, szpitali czy sprawiedliwe, demokratyczne rządy. "Nie ma jednej wartości, za pomocą której można opisać coś tak kompleksowego jak społeczeństwo" - podkreśla.

Reklama

Właśnie dlatego amerykański noblista w dziedzinie ekonomii w opracowaniu nowego współczynnika bogactwa zamierzał uniknąć absurdów spotykanych w rankingach państw, w których bierze się pod uwagę jedynie wielkość PKB per capita. Jeśli bowiem brać pod uwagę jedynie ten wskaźnik, najbogatszych państwem świata jest dziś Katar (według MFW), a Gwinea Równikowa wyprzedza Polskę. Trudno jednak wyciągnąć z tego wniosek, że ludziom w naftowych potęgach Bliskiego Wschodu i Afryki żyje się wygodniej niż w bardziej zrównoważonej pod względem rozwojowym Europie.

"PKB został stworzony jako wskaźnik aktywności gospodarczej. Dopiero później zaczął być stosowany do mierzenia dobrobytu społecznego. A przecież PKB nie mierzy dobrobytu" - podkreśla Joseph Stiglitz.

Największym promotorem nowych rozwiązań statystycznych jest Nicolas Sarkozy. "Na całym świecie obywatele sądzą, że ich okłamujemy, że dane są fałszywe albo, co gorsza, zmanipulowane. Francja będzie walczyć o zmodyfikowanie metod statystycznych" - mówił prezydent Francji podczas oficjalnej prezentacji raportu. Tamtejszy urząd statystyczny już zaczął się przygotowywać do policzenia wskaźnika dobrobytu dla Francji. Dlatego w komisji Stiglitza uczestniczyła liczna grupa francuskich statystyków. Pomysł Sarkozy’ego wzbudził także entuzjazm szefa Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Angela Gurrii. "Zasoby gospodarcze nie są tym, co obchodzi ludzi" - mówił. Znacznie bardziej niż abstrakcyjny wskaźnik PKB społeczeństwa interesuje stan dróg czy poziom edukacji w szkole ich dzieci. Gurria obiecał, że jego organizacja wesprze starania Paryża.

Reklama

Francja nie jest pierwszym krajem, który zbuntował się przeciwko wskaźnikowi PKB per capita. Wcześniej był nim leżący w Himalajach Bhutan. Władca tego azjatyckiego królestwa Jigme Singye Wangchuck już w 1972 r. zaproponował, aby prawdziwy dobrobyt mierzyć za pomocą wskaźnika nazwanego szczęściem narodowym brutto (GNH). Co ciekawe, zasady wyliczania GNH z grubsza zgadzają się z pomysłem komisji Stiglitza.