Lokal "Ewa i Przyjaciele" otworzyła w niedzielę Beata Szydło. Jak uważa premier Kopacz, to tylko wyraz niepewności kandydatki PiS na szefową przyszłego rządu.

Reklama

Wieczne powtarzanie: ja, premier, przyszły premier, moi ministrowie w moim rządzie, świadczy o tym, jak bardzo jest niepewna, czy pan prezes Kaczyński dotrzyma słowa i czy rzeczywiście stanie na czele tego przyszłego rządu, jeśli PiS doszedłby do władzy - tłumaczy Kopacz. Dlatego też, Beata Szydło szuka zastępczego zajęcia - dodaje premier.

Szefowa rządu przypomniała, że dyskusja wokół afery podsłuchowej w głównej mierze dotyczy tych, którzy nagrywali, a nie tych, którzy podsłuchiwali nielegalnie. - Dlaczego tak się dzieje, że święci są tylko w jednej partii - tylko właśnie w Prawie i Sprawiedliwości? Żadnej z tych osób, nie przypominam sobie, żeby prokuratura postawiła zarzuty - mówiła Ewa Kopacz, dodając, że to na listach wyborczych PiS jest kandydat z wyrokiem.

Reklama

W założeniu twórców lokalu "Ewa i przyjaciele", miejsce ma przypominać między innymi o aferze hazardowej, tak zwanej aferze podsłuchowej czy o ostatnich wydarzeniach związanych z Najwyższą Izbą Kontroli.

Kampania wyborcza służy temu, żeby podsumować i ocenić dotychczasowe rządy - komentuje kampanijne posunięcie Prawa i Sprawiedliwości poseł Jacek Sasin z PiS. Dodaje, że inicjatywa nawiązuje do restauracji " Sowa i Przyjaciele", która stała się symbolem afery taśmowej. - Trzeba przypominać nie tylko tym, ale także o aferze hazardowej czy stoczniowej - podkreśla Sasin.

Rzeczniczka sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej Joanna Mucha uważa, że wracanie przez polityków PIS do podsłuchów ma kontekst polityczny i wyboczy. Wiele informacji, które się pojawiły ostatnio wskazuje na to, że politycy PiS wiedzieli o podsłuchach wcześniej. Również Stanisław Żelichowski z PSL podkreśla, że PiS chce nadal grać politycznie podsłuchami.

Reklama

Krzysztof Gawkowski z SLD uważa, że PiS w kampanii wyborczej włączył kolejny bieg happeningów politycznych.

Afery PO trzeba obśmiewać i nagłaśniać. To wszystko powinno być elementem kampanii wyborczej, ale więcej powinno być tu elementów merytorycznych i programu, a mniej polityki śmieszności - mówi poseł SLD. Z kolei szef Nowoczesnej Ryszard Petru zastanawia się, czy kampania negatywna pomoże Prawu i Sprawiedliwości.

W lokalu "Ewa i Przyjaciele" przy ul. Miodowej 23 można zobaczyć między innymi opiewające na duże sumy rachunki za posiłki polityków PO i PSL. Są tam też automaty do gry, przypominające aferę hazardową i pusty sejf Amber Gold.