Prywatyzacja Lotu. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas powrót do rozmów z Indigo Partners w sprawie objęcia roli inwestora strategicznego w Locie. – Przewoźnikowi niezbędny jest prywatny inwestor, a amerykańska narodowość kapitału jest dla PiS do przyjęcia – twierdzi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
PiS nie wyklucza prywatyzacji linii ani nie planuje umieścić Lotu na liście spółek strategicznych, w których Skarb Państwa nie będzie sprzedawał udziałów. Świadczą o tym wypowiedzi Pawła Szałamachy typowanego na ministra gospodarki.
Lot został uratowany przed upadłością za pomocą 527 mln zł pomocy publicznej zaakceptowanej przez Komisję Europejska. Ale sytuacja nie jest różowa: miesiąc temu planowany zysk operacyjny za 2015 r. został ścięty ze 126 mln zł do zera. Firma potrzebuje środków na rozwój, a przez najbliższych 10 lat nie mogą to już być środki publiczne.
Reklama
Odzyskanie PKP Energetyki. To będzie priorytet dla nowego ministra infrastruktury, prawdopodobnie Andrzeja Adamczyka. Pod pozwem PiS do sądu o stwierdzenie nieważności sprzedaży tej strategicznej spółki podpisał się też prezes Jarosław Kaczyński. – Rząd spróbuje podważyć sprzedaż PKP Energetyki, wykorzystując fakt, że PKP pozbyły się aktywów, które w innych aktach prawnych są wymienione jako elementy infrastruktury, których zbywać nie wolno. Czy to się uda, zależy jednak od zapisów w umowach, które nie są jawne – uważa Adrian Furgalski.
Reklama
A drugi scenariusz? – Jeśli się nie uda, rząd może negocjować z funduszem CVC wydzielenie elementów infrastruktury służących zasilaniu kolei i ich zwrot. Kompromis w tej sprawie jest możliwy, bo funduszowi na pewno nie opłaca się iść na wojnę z rządem, który ustala warunki na rynku energetycznym i kolejowym – tłumaczy Jakub Majewski, prezes fundacji Pro Kolej.
PKP sprzedały PKP Energetykę za 1,4 mld zł funduszowi CVC Capital Partners, mimo że do wyścigu o jej przejęcie startowały kontrolowane przez państwo Tauron i Energa.
Nierozliczone środki UE. Pod koniec roku okaże się, ile unijnych pieniędzy na inwestycje kolejowe w Polsce przepadło. Rozliczenie dotacji uderzy rykoszetem w nowy rząd, mimo że odpowiedzialność ponosi ten stary. Marcel Klinowski, szef zespołu ds. transportu Stowarzyszenia Republikanie, szacuje, że zagrożonych jest ponad 5 mld zł.
W ciągu ostatnich dni w odpowiedzi na interpelację europosła PiS Tomasza Poręby Komisja Europejska poinformowała, że do września Polska wykorzystała tylko 61 proc. środków na kolej. Dzieje się tak, mimo że część pieniędzy przekierowano już z inwestycji PKP PLK na metro i zakup taboru dla samorządów poprzez zwiększenie limitów dofinansowania do 85 proc. – Taka informacja z Brukseli to nóż w plecy dla odchodzącej ekipy. Z tej perspektywy zapewnianie, że nie stracimy ani euro, było robieniem opinii publicznej w balona – ocenia Adrian Furgalski z ZDG TOR. Rozliczenie dotacji będzie czarnym dniem dla kolei w Polsce. Dlatego ma być skorelowane z falą dymisji w PKP.
Elektroniczny pobór opłat na autostradach.Przedstawiciele PiS sugerowali przyspieszenie prac nad systemem elektronicznym, który zlikwiduje korki na bramkach. Nie zdziwiłbym się, gdyby nowy rząd nie czekał do 2018 r. – twierdzi Adrian Furgalski.
Minister infrastruktury Maria Wasiak zdecydowała, że bezbramkowy system zacznie działać dopiero od 2018 r., mimo że jej poprzedniczka Elżbieta Bieńkowska zapowiadała start w 2016 r.
Tabor od Pesy. Ustępująca ekipa zostawi następcom gorący kartofel w postaci 20 pociągów Dart dla PKP Intercity. W piątek Urząd Transportu Kolejowego dopuścił do eksploatacji pierwszy pociąg. Wcześniej do UTK dotarło zawiadomienie, że składy są zbyt ciężkie, czyli niezgodne z zamówieniem. Dart to konstrukcja prototypowa, więc podczas odbiorów wychodziło na jaw dużo usterek. Składy muszą jednak być odebrane w tym roku, bo inaczej przepadnie ponad pół miliarda złotych unijnego dofinansowania.
– Zagrożone są kontrakty i unijne dotacje na piętrusy dla Kolei Mazowieckich i tramwaje dla kilku polskich miast – wylicza Jakub Majewski.
Marcel Klinowski zwraca uwagę, że zabiegów ze strony władz państwowych mogą wymagać zagraniczne kontrakty Pesy m.in. w Niemczech i Rosji.
Koleje Dużych Prędkości. Jerzy Polaczek ujawnił koncepcję powrotu PiS do projektu superszybkich pociągów łączących Warszawę z Łodzią i Poznaniem. W 2011 r. ówczesny minister Sławomir Nowak zamroził ten projekt do 2030 r., bo Polski na niego nie stać. PiS uważa, że taka inwestycja wpłynie pozytywnie na gospodarkę i zapewni transfer nowoczesnych technologii do Polski. – Środki miałyby pochodzić m.in. z UE i od inwestora prywatnego w ramach umowy PPP – stwierdził Jerzy Polaczek.
– Gdyby udało się pozyskać finansowanie, KDP mogłoby wesprzeć branżę wykonawczą po 2023 r., kiedy skończą się inwestycje współfinansowane z budżetu UE na lata 2014–2020 – twierdzi Jakub Majewski.
Urealnienie programu drogowego. GDDKiA w ramach budżetu na lata 2014–2020 ogłosiła dotychczas 80 przetargów na drogi o łącznej długości 1,2 tys. km; podpisano 55 umów na ok. 800 km za ok. 18 mld zł. Program Budowy Dróg Krajowych, który został ogłoszony w ferworze kampanii wyborczej, zakłada, że do 2023 r. (z perspektywą przedłużenia inwestycji do 2025 r.) powstanie 3900 km nowych dróg szybkiego ruchu oraz 57 obwodnic za 107 mld zł. Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom twierdzi, że plany są przeszacowane, a po wyborach mogą zostać okrojone. Możliwe są zmiany w priorytetach, np. PiS chce budować trasę S19 nie tylko miedzy Lublinem i Rzeszowem, ale na całej długości – jako element trasy Via Carpatia będącej łącznikiem z południem Europy.
„Bankomaty” mogą się pakować
Na giełdzie nazwisk do objęcia teki ministra infrastruktury najczęściej wymieniany jest poseł PiS Andrzej Adamczyk, który wywodzi się z otoczenia przyszłej premier Beaty Szydło. Na jego zastępcę ds. kolei szykowany jest Krzysztof Tchórzewski, który pełnił już funkcję wiceministra transportu w latach 1997–2001. Jerzy Polaczek, minister transportu w rządzie PiS w latach 2006–2007, zapewne stanie na czele Komisji Infrastruktury.
Przesądzony jest los tzw. bankomatów, czyli finansistów sprowadzonych do grupy PKP przez byłego ministra transportu Sławomira Nowaka – z prezesem PKP Jakubem Karnowskim na czele. Relacje posła Andrzeja Adamczyka jako członka Komisji Infrastruktury z szefami grupy PKP były bardzo trudne. – To był permanentny konflikt. Andrzej Adamczyk kwestionował wysokość wynagrodzeń prezesów PKP. Czarę goryczy przepełnia sprzedaż PKP Energetyki – wyjaśnia Adrian Furgalski z TOR.
Rozważany scenariusz jest taki, że zmiany nie nastąpią od razu po zaprzysiężeniu rządu, ale raczej w okolicach Nowego Roku – żeby nie brać odpowiedzialności za utracone przez poprzednią ekipę środki unijne. Według naszych ustaleń dymisje zaczną się wcześniej, jeśli dojdzie do komplikacji podczas wprowadzenia nowego rozkładu jazdy w połowie grudnia. A jest to możliwe, bo rezerwa taborowa PKP IC jest w tym roku niewielka.
Nieoficjalnie wśród osób typowanych na stanowisko prezesa PKP pojawiają się nazwiska: Andrzeja Wacha, prezesa PKP w latach 2004–2010, i Czesława Warsewicza, szefa Intercity w latach 2006–2009. Nie jest wykluczone, że do grupy PKP wróci też Janusz Malinowski, który stał na czele PKP Intercity od 2011 do 2014 r.
Niejasny jest status szefostwa GDDKiA, na czele którego od kwietnia br., od odwołania Ewy Tomali-Boruckiej, stoi jako p.o. Tomasz Rudnicki. – Zmiany zapewne nastąpią, ale GDDKiA to nie jest dla PiS sprawa priorytetowa jak PKP, bo uwag krytycznych pod jej adresem było mniej. Ze strony PiS dotyczą one głównie sytuacji podwykonawców, którzy ucierpieli podczas inwestycji z lat 2007–2013 – twierdzi Furgalski.
Przyszłość Lotu może zależeć od europosła PiS Dawida Jackiewicza, który jest wymieniany wśród kandydatów na ministra skarbu (docelowo ten resort ma zostać zlikwidowany). Ze źródeł zbliżonych do PiS wiemy, że miotła kadrowa przyleci do p.o. prezesa Lotu Marcina Celejewskiego. Celejewski też wywodzi się z „bankomatów”, a do Lotu przyszedł w kwietniu z PKP IC, gdzie sprawował funkcję w zarządzie od 2012 r. z namaszczenia Jakuba Karnowskiego. PiS szykuje też zmiany kadrowe w PPL.