Kwestia upodobania do polowań była dość szeroko dyskutowana w czasie kampanii prezydenckiej w 2010 roku. Wobec upodobań Bronisława Komorowskiego, wówczas jeszcze marszałka Sejmu, zastrzeżenia mieli obrońcy praw zwierząt. Sam zainteresowany przyznał wówczas po deklaracji jego sztabu, że "teraz to już trzeba będzie dotrzymać". CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Reklama

- Ja mówię: tak, poluję z moimi synami, z moim zięciem, moimi przyjaciółmi. Na szczęście polowanie nie musi polegać na strzelaniu - wyjaśniał w rozmowie z Piotrem Marciniakiem z TVN24. Przyznał, że w związku z tym uczestniczy w różnych "miłych sytuacjach". - Ale to jest trochę tak jak piwo bezalkoholowe - dodał.

O tym, że prezydent bierze udział w organizowanych w ukryciu łowach, pisał w ubiegłym roku "Fakt". Ze względów bezpieczeństwa - jak pisała gazeta - o szczegółach polowań wie jak najwęższe grono osób, nikt też nie robi pamiątkowych zdjęć. CZYTAJ WIĘCEJ >>>