Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że partie przejmą od prezydenckich kandydatów postulat zwiększenia kwoty wolnej od podatku PIT. Rzeczywiście, od wielu lat nie była ona waloryzowana. Jej zwiększenie to prosty sposób na zmniejszenie obciążeń dla najmniej zarabiających. O takiej konieczności mówili m.in. Andrzej Duda, Adam Jarubas, Magdalena Ogórek i Janusz Palikot. Pojawiały się pomysły jej podwojenia czy wręcz podwyższenia do 20 tys. zł. Wzrost np. do 8 tys. to jednak zmniejszenie wpływów podatkowych o około 16 mld zł rocznie.

CZYTAJ WIĘCEJ O WYBORACH PREZYDENCKICH>>>

Możliwe, że w kampanii pojawią się nowe pomysły na kwotę wolną, m.in. jej nieproporcjonalne zwiększenie (np. do określonego progu dochodów), co załatwiłoby – nieco tylnymi drzwiami – większą progresję podatkową. Dziś – przy dwóch stawkach podatkowych i jednym progu dochodowym w PIT – najwięcej zarabiający płacą relatywnie niskie podatki. Progresję najprościej byłoby wzmocnić, wprowadzając np. trzecią stawkę i drugi próg – ale autorzy takiego pomysłu od razu narażają się na zarzut próby zwiększenia obciążeń podatkowych. Co oczywiście jest niepopularne społecznie.
Kampanijne nagłośnienie tematu kwoty wolnej może spowodować, że rząd będzie czuł się w obowiązku podnieść ją chociaż w niewielkim stopniu, np. 5–10 proc., by zrekompensować jej kilkuletnie zamrożenie. To oznaczałoby niższe koszty dla budżetu, około miliarda złotych rocznie. Takie zmiany byłyby sygnalizowane we wrześniu, gdy będzie składany projekt budżetu do Sejmu.
Reklama
W kampanii parlamentarnej wróci najpewniej sprawa ordynacji podatkowej. Bronisław Komorowski zaproponował wiele zmian, w tym wprowadzenie klauzuli rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść podatnika. Równolegle rząd PO–PSL wycofał się z wprowadzenia klauzuli przeciwko unikania opodatkowania, która szła w zupełnie przeciwnym kierunku. Sprawa relacji podatnik–fiskus podkreślana w wyborach prezydenckich może stać się osią kampanii. Tym bardziej że była jednym z głównym punktów exposé premier Kopacz.
Reklama
Mało prawdopodobne natomiast jest, by partie na swoich sztandarach niosły hasła wprowadzenia jednej stawki VAT. Takie rozwiązanie byłoby może i uzasadnione ekonomicznie (utrudniałoby nadużycia podatkowe), ale raczej trudne do zaakceptowania społecznie. Bo sprowadzałoby się do podwyższenia VAT na żywność (dziś stawka ta to 7 proc.). Jednolita stawka VAT na poziomie 20 proc. – to był pomysł Janusza Palikota (miało to gwarantować wysoką emeryturę obywatelską 1882 zł i bardzo wysoką kwotę wolną w PIT – 12 tys. zł).
Kampania parlamentarna oznacza także przedłużenie sporu w sprawie wieku emerytalnego. Dziś widać, że PiS nie odpuści obietnicy przywrócenia wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Rząd konsekwentnie mówi „nie”, ale kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego pracuje nad możliwością poluzowania obecnego rozwiązania. Poprzez choćby wprowadzenie stażu jako dodatkowego kryterium umożliwiającego przejście na emeryturę przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Możliwe, że będzie to minimum 40 lat pracy lub nieco więcej plus granica wieku. W Niemczech, gdzie funkcjonuje podobne rozwiązanie, wprowadzono staż 45 lat, ale przy minimalnym wieku emerytalnym 63 lata. Jednak nawet taka zmiana może napotkać na opór. – Nie ma powodu rozmiękczać regulacji, dla których jest silne uzasadnienie. Żyjemy dłużej, jesteśmy zdrowsi, więc podniesienie wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę jest naturalne. To kwestia solidarności pokoleń, by nie obciążać młodego pokolenia w przyszłości – podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole i członek Rady Gospodarczej przy premierze.
W jesiennej kampanii wróci także kwestia wsparcia rodzin. PiS postuluje kosztowne dla budżetu 500-złotowe zasiłki co miesiąc na każde dziecko w najbiedniejszych rodzinach i takie same od drugiego dziecka w bogatszych. Rząd wdroży pomysł minimalnego świadczenia rodzicielskiego na poziomie 1000 zł miesięcznie. Ale niewykluczone, że bliżej wyborów po stronie rządowej pojawią się kolejne pomysły, np. postulowany przez Związek Dużych Rodzin tzw. bon opiekuńczy pozwalający opłacać różne formy opieki nad dziećmi w wieku do trzech lat.