Pan Nałęcz jest jednym z tych polityków, którzy znajdują się w fazie emocjonalnego wzburzenia. Dlatego ma zwidy - mówił w "Jeden na jeden" na antenie TVN24 Leszek Miller, zapytany przez Bogdana Rymanowskiego o komentarz do słów prezydenckiego doradcy. Tomasz Nałęcz pytał bowiem Leszka Millera, czy nie widział ducha Barbary Blidy na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim.

Reklama

Barbara Blida z tą sprawą nie ma nic wspólnego. Spotkałem się z Jarosławem Kaczyńskim z prostego powodu - jestem zaniepokojony sytuacją wokół wyborów. Uważam, że wiarygodność wyniku jest podważona. Szukam więc sposobów by wyjść z tej sytuacji, dlatego jestem gotowy na rozmowy z każdym - powiedział lider Sojuszu. Zdradził też, że jednym z warunków jego spotkania była nieobecność Zbigniewa Ziobry. Gdyby bowiem ten polityk pojawił się na sali, to Miller zrezygnowałby z rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim.

Miller zapewnia, że mimo oskarżeń przez usta premier Ewy Kopacz czyli Andrzeja Halickiego, nie walczy z państwem. To nieprawda, ja walczę o to państwo - stwierdził. Dodaje, że jeśli pada gol ze spalonego a sędzia go uzna, to wynik idzie w świat, ale niesmak zostaje.

Przypomina, że spotkał się już wcześniej kilka razy z Jarosławem Kaczyńskim - siedział bowiem przy liderze PiS podczas rozmów z Donaldem Tuskiem, czy na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Dlatego dziwi go, że teraz jego rozmowa stała się takim wydarzeniem politycznym.

Reklama

Miller zapewnia też, że nie ma zamiaru brać udziału w marszu, który Jarosław Kaczyński chce zorganizować 13 grudnia. SLD na ulice nie wyjdzie. Uważamy, że miejscem dyskusji jest parlament - podsumowuje były premier.

ZOBACZ TAKŻE: Władysław Frasyniuk: Ministrowie Kopacz biorą udział w teatrzyku Kaczyńskiego>>>