- W ostatnich latach staje się jasne, że te dochody, które ma budżet, są niewystarczające wobec potrzeb - mówi Sidonia Jędrzejewska z Platformy Obywatelskiej. I podnosi, że z roku na rok wobec UE jest coraz więcej planów i oczekiwań, wspólnota również stale się rozrasta. A co za tym idzie, trzeba szukać nowych źródeł finansowania.

Reklama

O ile u zarania Unia Europejska miała działać, bazując na środkach własnych - dochodach z ceł, działalności rolniczej etc. Kiedy zliberalizował się handel, budżet zaczęto uzupełniać składkami państw członkowskich, które dziś stanowią przeważającą jego część. A to kończy się tym, że co siedem lat, kiedy ustala się budżet, państwa wyszarpują dla siebie tyle ile mogą, chcąc płacić jak najmniej.

- Najbogatsze państwa członkowskie, które są płatnikami netto, widząc, że Unii Europejskie grozi manko, nie chcą zwiększać własnych składek członkowskich, aby nie powodować problemów wewnętrznych. Podatnicy europejscy nerwowo przyjmują dodatkowe koszty - uważa za to Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego, jego zdaniem, kolejne fale rozszerzenia będą odsunięte w czasie.

Przyznał, że działalność specjalnej grupy ds. środków własnych, która ma rozważyć wprowadzenie nowego unijnego podatku nie podoba się środowiskom konserwatywnym. - To, jakie są podatki, ustalajmy sobie sami w naszym kraju. To jest instrument napędzania koniunktury, pomocy przedsiębiorcom etc. Stąd jest pewien sceptycyzm - tłumaczył europoseł PiS.

Reklama

Sidonia Jędrzejewska wyjaśniła, że teraz na tapecie są dwa pomysły. Pierwszy z nich to podatek od transakcji finansowych, który jednak kraje chcą wykorzystać, ale w budżetach narodowych. - Wielka Brytania od lat pobiera podatek od transakcji finansowych, ale dla siebie - zwróciła uwagę europosłanka. Drugi pomysł to dosypanie do unijnej kasy części wpływów z podatku VAT, tyle że nie statystycznego, ale rzeczywistego.

Zdaniem Czarneckiego, cały pomysł, by więcej pieniędzy budżetowych brać z dochodów własnych, a zmniejszyć składki, jest na rękę krajom najbogatszym. Nie zgadza się z nim Sidonia Jędrzejewska. - To jest pewna sprzeczność. Przecież z rabatów najbardziej korzystają najbogatsi - przekonywała i wyliczała największe rabaty: dla Wielkiej Brytanii, dla Szwecji, dla Austrii, dla Holandii. Czarnecki zaś zwrócił uwagę, że za siedem lat w kolejnym budżecie to Polska może stać się płatnikiem netto, co będzie oznaczało, że więcej będzie do unijnej kasy wpłacać niż z niej dostawać.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

ZOBACZ WCZEŚNIEJSZE ROZMOWY:

"Uważali nas za rusofobów, dziś przychodzą po radę" - Jacek Saryusz-Wolski i Marek Migalski >>>

"Putin ma plan trzeciego Imperium Rosyjskiego" - Paweł Zalewski i Paweł Kowal >>>