Pitera, minister w kancelarii premiera i Jasiński, b. minister skarbu państwa, to liderzy list kandydatów PO i PiS do Sejmu w okręgu płocko-ciechanowskim.

Reklama

W czwartek płocki sąd okręgowy rozpatrywał sprawę z powództwa Jasińskiego w trybie wyborczym. Sprawa dotyczyła wypowiedzi Pitery, która oceniła, że tłumaczenia lokalnych sztabów PiS i SLD, iż ich kandydaci do parlamentu nie mogą wziąć udziału w debacie 7 września, z uwagi na wcześniej zaplanowane zajęcia, są niewiarygodne. W debacie, oprócz PO, wzięli udział przedstawiciele PSL. Pitera, komentując wtedy m.in. nieobecność Jasińskiego, powiedziała, że wbrew jego zapewnieniom o spotkaniu w Ciechanowie, "nie było go tam, gdzie rzekomo miał przebywać w trakcie debaty".

Jasiński zapewniał wówczas, że na spotkaniu w Ciechanowie był, a termin debaty zorganizowanej przez PO nie był z nim wcześniej uzgadniany.

Sąd w Płocku nakazał Piterze przeproszenie Jasińskiego i wpłatę tysiąca złotych na rzecz płockiego Centrum Psychologiczno-Pastoralnego "Metanoia". Przeprosiny miały być opublikowane w płockich mediach.

Na decyzję płockiego sądu minister złożyła jednak zażalenie. Sprawę rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Łodzi. Jak poinformowano PAP w sekretariacie sądu, "SA zmienił zaskarżone postanowienie i oddalił wniosek o nakazanie przeproszenia wnioskodawcy i dokonanie wpłaty".

Reklama

Wcześniej sprostowania i przeprosin od Pitery w sprawie nieobecności na debacie domagał się lider płocko-ciechanowskiej listy SLD do Sejmu Krzysztof Gawkowski. Zapowiadał, że w razie braku publikacji sprostowania i przeprosin skieruje do sądu pozew w trybie wyborczym. Ostatecznie zrezygnował z tego zamiaru po rozmowie z Piterą. W trakcie debaty Pitera powiedziała, że wbrew zapewnieniom Gawkowskiego o spotkaniu w Sejmie, w Sejmie go nie było. Gawkowski zapewniał, że w Sejmie był, na co ma dowody.

Pitera, odnosząc się kilka dni później do sprawy Gawkowskiego, podkreślała m.in., że "zawsze warto reagować w trybie przewidzianym dla normalnych relacji międzyludzkich", a szybka odpowiedź zaproszonych na debatę, pisemna bądź telefoniczna, pozwoliłaby "na uniknięcie szeregu komplikacji".