PSL przedstawia pomysł na zapewnienie tanich mieszkań dla młodych ludzi. Ludowcy proponują nadbudowywanie na dachach bloków z płyty niewielkich lokali, których koszt nie przekraczałby 2,5 tys. zł za metr kwadratowy. Kandydat do Sejmu z list Polskiego Stronnictwa Ludowego, obecnie radny dzielnicowy w Krakowie Łukasz Wantuch podkreślał na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie, że w Polsce jest bardzo wiele bloków, na dachach których można dobudować jeszcze jedno piętro z małymi mieszkaniami.

Reklama

"Zamieniamy płaski dach, na dach spadowy, budujemy jedną dodatkową kondygnację i przeznaczamy dodatkowe mieszkania dla młodych ludzi" - mówił. Według niego, cena takiego mieszkania wahałaby się między 1,5 a 2,5 tys. zł za m. kw. Przekonywał, że wynika ona z tego, że nie trzeba, jak w każdej innej inwestycji, płacić za grunt, doprowadzenie mediów, czy wybudowanie drogi.

Małe z założenia mieszkanie o metrażu między 20 a 25 m. kw. kosztowałoby od 40 do 60 tys. zł. "Mieszkania są małe, żeby było ich jak najwięcej, a po drugie, żebyśmy nie psuli rynku. Są tak małe, ponieważ nie są to mieszkania docelowe. Na 20 metrach ciężko mieszkać z dziećmi, z psem, żoną, czy mężem" - podkreślał Wantuch. Nowe lokale byłyby przeznaczone tylko dla osób między 18 a 40 rokiem życia, mieszkających w danym bloku wraz z rodzicami. Według szacunków PSL w kraju można by wybudować co najmniej pół miliona takich mieszkań.

"Każdy, kto się wprowadzi do mieszkania, kupi dywan, kwiaty, jakąś lampkę, to pobudzi ogromnie gospodarkę" - przekonywał polityk Stronnictwa. Kolejną zaletą realizacji tego programu byłaby możliwość odnowienia starych bloków. Z ceny każdego metra kwadratowego nowego mieszkania 500 zł zasilałoby bowiem kasę wspólnoty mieszkaniowej, czy spółdzielni. "To pójdzie na remont, to pójdzie na modernizację, na malowanie klatek, na montaż domofonów. Bloki po prostu staną się piękniejsze" - przekonywał Wantuch.

Reklama

Według niego, aby pomysł mógł zostać zrealizowany, potrzebna jest specustawa o mieszkaniach dla młodych osób. Przewidywałaby ona, że mieszkania nie można byłoby sprzedać przez pięć lat. Ustawa obowiązywałaby jedynie przez 24 miesiące - nadbudowy byłby wykonywane nie na podstawie pozwolenia na budowę, a poprzez zgłoszenie.

Mieszkańcy bloku, który byłby rozbudowywany mogliby wyrazić sprzeciw (potrzebne byłoby zebranie do tego w ciągu dwóch tygodni podpisów 50 proc. mieszkańców), a jeżeliby tego nie zrobili, wyrażana byłaby domyślna zgoda na inwestycję. Ludowcy przedstawili na konferencji opinię z resortu infrastruktury, zgodnie z którą pomysł jest realny.

"To dobre rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują tego okresu przejściowego, potrzebują tego etapu, aby złapać dobrą trampolinę na swoją przyszłość" - przekonywała podczas konferencji wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska.

Jak zaznaczyła, w przyszłej kadencji, zaraz po wyborach trzeba się zastanowić nad tą koncepcją i znaleźć sojuszników, którzy byliby chętni poprzeć rozwiązania umożliwiające jej realizację.