"To był prawdziwy powrót Kwaśniewskiego" - radował się szef SLD Wojciech Olejniczak. "Kwaśniewski poległ. Zderzył się z wiarygodnym politykiem" - chwalił premiera Joachim Brudziński z PiS.

Reklama

A jak było naprawdę? Kwaśniewski wystartował całkiem nieźle. Pojawił się w studiu pierwszy, przywitał z publicznością i natychmiast poczuł się gospodarzem. Gdy wszedł premier, zdecydowanym gestem wskazał mu jego miejsce.

Dziedziczone sukcesy i metoda "jawohl"

Gdy jednak wystartowała debata, ta przewaga gdzieś zniknęła. Dominował jeszcze w pierwszej części. Tu premier zupełnie nie przebił się z danymi o wzroście gospodarczym. Musiał odpierać pytania o brak pieniędzy na ochronę zdrowia, z lekka tylko napominając o obniżce podatków. Kwaśniewski prezentował luz, ale nie błysnął.

Reklama

"Wasze sukcesy są odziedziczone" - to było najcelniejsze zdanie tej części debaty w wykonaniu byłego prezydenta.

Naprawdę zaiskrzyło przy polityce zagranicznej. I zaskoczenie - to premier Kaczyński atakował, punktował słabości. Przeniósł i utrzymał punkt ciężkości rozmowy na sprawach sprzed swoich rządów. Wskazywał, że Kwaśniewski już przy Okrągłym Stole był ważnym funkcjonariuszem PZPR, przed którym "stawano na baczność".

Wypominał Kwaśniewskiemu niedyspozycje i gafy w rodzaju doradzania Niemcom ostrzejszego kursu wobec Polski. "Pan świetnie opanował metodę <jawohl>" - mówił.

Reklama

Lider LiD sprawiał wrażenie ociężałego, nie potrafił narzucić wątku. Przepraszał - zwłaszcza swoją rodzinę za potknięcia alkoholowe. Dobrze zaś bronił Władysława Bartoszewskiego. Ale już bez werwy zarzucał Kaczyńskiemu brak skuteczności. "Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga to największa katastrofa dyplomatyczna, jaką można sobie wyobrazić" - atakował.

Pobłażliwość dla przestępców i układ w szeregach PiS

W trzeciej części pojawiło się więcej bezpośrednich starć, bo Krzysztof Skowroński z Polskiego Radia - odwrotnie niż Joanna Wrześniewska-Zygier z TV Biznes i Monika Olejnik z TVN 24 - zadawał pytania otwarte.

Jaka jest różnica pomiędzy III a IV RP? Kaczyński: W III RP pleniła się korupcja, korporacje ograniczały awans młodym, a elity mówiły narodowi, co jest dla niego lepsze, nawet wbrew jego interesom. IV RP to europejski, normalny kraj.

Kwaśniewski: Opis Kaczyńskiego jest fałszywy. III RP to stworzenie demokracji, przejście do wolnego rynku. A IV RP to próba przejęcia władzy, skłócenia społeczeństwa.

W tej części Kaczyński celnie wytknął byłemu prezydentowi pobłażliwość dla przestępców, a Kwaśniewski obecnemu premierowi to, że układ znalazł, ale we własnych szeregach. Widać było, że Kaczyński jest lepiej obkuty - sypał liczbami jak z rękawa. Obronił ideę sądów 24-godzinnych. Były prezydent ratował się bon motami, jak ten o "pięknym więzieniu" jako ideale państwa według PiS.

Teraz Platforma?

A więc kto wygrał? Nokautu nie było. To raczej remis ze wskazaniem, zależnie od sympatii politycznych. Na pewno obaj politycy zrealizowali cel główny: skupili na sobie uwagę i zmarginalizowali na chwilę Donalda Tuska.

"Oglądaliśmy to jak niezbyt ciekawe eliminacje" - mówi DZIENNIKOWI sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. A szef PO dwie godziny po debacie apelował w TVN: "Zwracam się do obu panów i wzywam do debaty. Bo bez PO nie da się prawdziwej debaty przeprowadzić".