Ustaliliśmy, że pod koniec marca albo na początku kwietnia 2009 r. do szefostwa austriackiej firmy Alpine Bau zgłosiło się dwóch pośredników. Nie udało nam się ustalić ich nazwisk. Wiemy, że obaj byli Austriakami. Nasi rozmówcy opisują ich jako „ludzi z kontaktami”. Pośrednicy przedstawili propozycję: pomoc w interesach w Polsce. Pomagać ma brat urzędującego ministra sportu.

Reklama

Obroty na miliard euro

Alpine Bau ma w Polsce sporo pieniędzy do zarobienia – i je zarabia. Jej roczne obroty w Polsce to około miliarda euro. Wiosną 2009 r. już buduje autostradę A1 (kontrakt wygrała w 2007 r.), startuje do konkursu na budowę Stadionu Narodowego, stadionu na Euro 2012 w Gdańsku, stadionów piłkarskich w Poznaniu i Krakowie. W ostatnim czasie było o niej głośno, gdy 15 grudnia 2009 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała z Alpine umowę na budowę autostrady A1. Firma miała wybudować odcinek autostrady do granicy z Czechami w Gorzyczkach, ale według GDDKiA miała zbyt duże opóźnienia i wykonała zaledwie połowę prac.

Brat ministra z Łodzi

Austriaccy pośrednicy, którzy rozmawiają z Alpine, już na początku poinformowali, że działają na zlecenie brata ministra z Łodzi.

Reklama

Co tajemniczy biznesmen proponuje budowlanej firmie? Pomoc w prowadzeniu projektów. I spotkanie. Alpine się zgadza. Dlaczego? Uwe Meyer, jeden z menedżerów Alpine: – Takich ludzi przychodzi do nas mnóstwo. I zwyczajowo się z nimi spotykamy, bo mogą mieć ciekawe propozycje.

8 kwietnia w słynnym łódzkim Grand Hotelu na ulicy Piotrkowskiej spotyka się sześciu mężczyzn. Alpine reprezentują Uwe Meyer, główny koordynator budowy A1, i Peter Russegger, szef czeskiej odnogi firmy. Po drugiej stronie stolika siadają człowiek przedstawiony jako Dariusz Drzewiecki, brat ministra, i jego dobrze mówiący po niemiecku wspólnik (nie wiemy, kim jest i jak się nazywa). Oprócz nich – dwaj austriaccy pośrednicy.

Reklama

Spotkanie w Grand Hotelu trwa krótko. Biznesmeni z Łodzi nie chcą tu rozmawiać. Proponują restaurację vis a vis, do której wystarczy przejść przez ulicę – z tradycyjnym polskim jedzeniem. Kilka lat temu w tym miejscu lokal pod nazwą Restauracja Wiedeńska prowadziła żona ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Wtedy Dariusz Drzewiecki – jak twierdzą jego znajomi – bywał tu kilkanaście razy dziennie. Dziś lokal należy do jednego z byłych wspólników Mirosława Drzewieckiego.

Wyrok za oszustwa

Rozmowa (częściowo po polsku, częściowo po niemiecku) jest rzeczowa. Dariusz Drzewiecki nie wspomina, że jeszcze pół roku wcześniej ukrywał się przed wierzycielami, a w lutym 2009 r. został skazany na półtora roku w zawieszeniu za cztery przestępstwa (trzy oszustwa i jedno podrobienie dokumentu). W kwietniu 2009 r. miał też status podejrzanego o przywłaszczenie maszyn, które wziął w leasing dla swojej restauracji.

Kilka lat wcześniej nazwisko Dariusza Drzewieckiego pojawiło się w zeznaniach świadków w sprawie tzw. łódzkiej ośmiornicy. Pod koniec lat 90. miał załatwiać pożyczki od bossów gangu.

>>>Czytaj dalej>>>



Budowa orlików

Drzewiecki powołuje się na swoje wpływy w urzędach. Obiecuje załatwić kontrakty na budowę orlików, stadionów (nadzoruje je jego brat) i autostrady A2. Warunek: Alpine zawiąże z nim spółkę. Firma nie chce współpracy z bratem ministra. Do powstania spółki ostatecznie nie dochodzi.

Alpine Bau (jej odnoga niezwiązana z budową dróg) miesiąc po spotkaniu w Łodzi wygrywa kontrakt na budowę Stadionu Narodowego za 1,2 mld zł.

Przez kilka tygodni próbowaliśmy znaleźć w Łodzi Dariusza Drzewieckiego. Zapadł się pod ziemię. Komórka, której używał rok temu, jest wyłączona. Jego byli adwokaci nie wiedzą, gdzie go szukać. Pod adresem, pod którym jest zameldowany na ulicy Jaracza w Łodzi, od dawna nikt nie bywa. Jego przyjaciel, łódzki restaurator Azade Hamad, jeszcze rok temu spędzał z nim sylwestra. Dziś mówi: – Od pół roku nie wiem, gdzie jest Darek.

Mirosław Drzewiecki, były minister sportu, nie odbiera telefonów od dziennikarzy.

W tej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi: kim byli austriaccy pośrednicy? Kim był wspólnik Drzewieckiego? Dlaczego Austriacy podjęli się rozmów z nieznanymi w branży biznesmenami? Dlaczego nie zawiadomili o niedwuznacznej propozycji prokuratury, policji czy CBA? Skąd mieli pewność, że rozmawiali z bratem ministra sportu? Czy Dariusz Drzewiecki namówił w końcu kogoś na spółkę joint venture?

Dwa tygodnie temu Uwe Meyer z Alpine Bau zgodził się na spotkanie z reporterem DGP. Nie odpowiedział na większość pytań. Potwierdził jednak dokładnie taki przebieg wypadków, jaki odtworzyliśmy. Potwierdził też, że zarząd Alpine Bau dysponuje służbową notatką sporządzoną po spotkaniu z Dariuszem Drzewieckim.

Alpine kontra GDDKiA

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała umowę z firmą Alpine Bau 15 grudnia 2009 r. Alpina budowała 18-kilometrowy odcinek autostrady A1 do granic z Czechami. GDDKiA zarzuca Austriakom gigantyczne opóźnienia – prace powinny być zaawansowane w 85 proc. (oceniono je na zaledwie 50 proc.). Kontrole stwierdziły, że na placu budowy pracowało zbyt mało ludzi, brakowało sprzętu, a robotnicy nie mieli uprawnień do obsługi maszyn.

Alpine odrzuca zarzuty. Według niej doszło do opóźnień, bo z placu trzeba było usunąć kilkaset niewybuchów, a GDDKiA tak przygotowała projekt jednego z mostów, że zbudowanie go groziło katastrofą. Wyrzucenie wykonawcy z budowy autostrady to wypadek bez precedensu. Sąd Okręgowy w Warszawie kilka dni temu pozwolił Alpine zostać na placu budowy o miesiąc dłużej, niż chciała tego GDDKiA. Alpine wciąż prowadzi rozmowy o powrocie na A1, ale już oficjalnie zapowiada złożenie pozwu przeciwko Generalnej Dyrekcji. Będzie się domagała odszkodowania za bezzasadne zerwanie umowy. Wartość kontraktu opiewała na 273 mln euro. GDDKiA zapowiada z kolei, że Alpine Bau może być obciążone karą umowną w wysokości 15 proc. wartości kontraktu.