Tylko w tym tygodniu w CBA powołano czterech nowych dyrektorów: trzech odeszło z policji, jeden z Biura Ochrony Rządu. Ten proceder trwa od października, gdy stery w tej służbie objął Paweł Wojtunik, dotychczas szef policyjnego Centralnego Biura Śledczego. Ściągnął do współpracy już około 20 policjantów.

Reklama

Dlaczego policjanci porzucają dotychczasową pracę? Najczęściej dla lepszych zarobków. Jednym z pierwszych, którzy odeszli do CBA był dyrektor biura kryminalnego. Dziś jest szefem gabinetu Wojtunika. "Z dnia na dzień jego zarobki wzrosły o blisko 3 tys. zł. To chore, bo wcześniej odpowiadał za cały pion kryminalny w ponad stutysięcznej policji, a zarabia więcej dbając o korespondencję szefa CBA" - irytuje się jeden z naszych rozmówców.

Podobnie jest z zastępcami komendantów wojewódzkich policji z Kielc, Szczecina, Gdańska i Radomia. "U nas odpowiadali za pracę kilkutysięcznych zespołów ludzkich, za ściganie najpoważniejszych przestępców. Ale zarabiali niespełna 6 tysięcy złotych" - opowiada jeden z oficerów policji. Co robią teraz? Zostali dyrektorami delegatur CBA, gdzie nadzorują pracę 20-30 osób. Ale zarabiają około 9 tysięcy złotych netto. "To nawet niemoralne, aby zarobki osób zajmujących się tym samym w policji, ABW czy CBA tak od siebie odbiegały. Główny problem jest chyba jednak nie do przeskoczenia: w policji każdą złotówkę na podwyżkę mnoży się razy 103 tysiące. Bo tylu jest funkcjonariuszy, a nie można podwyższyć pensji tylko wybranej grupie policjantów" - przyznaje poseł z sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji.

Potężny zaciąg do CBA policjantów ma także inną przyczynę, a jednocześnie konsekwencję. Najprawdopodobniej wszyscy ci, którzy odeszli za około trzy lata przejdą na emerytury. Dla nich to lepiej - dostaną emeryturę w wysokości ostatniej pensji. Dla Skarbu Państwa - źle, bo wzrośnie liczba młodych emerytów z wysokimi świadczeniami. Ale policjanci, którzy przeszli do CBA zarzekają się, że finanse nie były przyczyną ich decyzji. "Wojtunik ma charyzmę, można na nim polegać" - tłumaczy jeden z nich.

Reklama

"Szukamy możliwości przeciwdziałania takiemu masowemu odpływowi dobrych kadr" - przyznaje w rozmowie z DGP komendant główny policji Andrzej Matejuk. Analizowano kilka pomysłów. Z niektórych już zrezygnowano po opinii prawników. Pierwszy odrzucony pomysł dotyczył podpisywania z policjantami o aneksów o zakazie przechodzenia do konkurencji. Rozwiązanie, które powszechnie jest stosowane w świecie biznesu, w przypadku policji jest niemożliwe do wprowadzenia.

Ale nadal jest rozważane wprowadzenia "opłaty transferowej". Przypominałoby to model stosowany w sporcie. Służba decydująca się na zatrudnienie policjanta musiałaby zwrócić policji koszt jego wyszkolenia. "Podczas niedawnej wizyty posłów z komisji spraw wewnętrznych i administracji mówiliśmy o tym problemie. Namawialiśmy ich do wprowadzenia rozwiązań systemowych" - opowiada nam oficer z KGP.