Tak tegoroczne standardy matur określił resort edukacji. Dyrektorzy szkół narzekają na problemy logistyczne. Uczniowie, którzy chcą zdawać poziom rozszerzony pytają, po co mają rozwiązywać łatwiejszy test. Przez trzy ostatnie lata abiturient zdawał tylko i wyłącznie egzamin na poziomie, który wybrał. Jeżeli zdecydował się na opcję trudniejszą, nie musiał zdawać poziomu podstawowego.

Reklama

Nowe rozwiązanie to też kolejne obciążenie dla budżetu. Zakładając, że liczba zdających będzie porównywalna z ubiegłoroczną, dodatkowe egzaminy będą kosztować budżet państwa co najmniej 2 mln zł.

MEN argumentuje, że poziom podstawowy ma być odpowiedzią na to, czy uczeń nadaje się do studiowania, a poziom rozszerzony odpowie na pytanie, na jakie studia się nadaje. Z taką filozofią nie zgadza się Wiesław Kosakowski dyrektor prestiżowego III L.O im. Marynarki Wojennej RP w Gdyni. "Dla ucznia, który wybrał poziom rozszerzony, wyniki z testu na poziomie podstawowym są bez znaczenia. Skoro zdecydował się na trudniejszy egzamin, to znaczy, że takiego wymaga od niego uczelnia, do której aplikuje" - mówi Kosakowski. Dodaje, że działania resortu są niekonsekwentne. "Bo maturzyści wybierający poziom rozszerzony muszą zdać też podstawowy, ale ci którzy są absolwentami klas dwujęzycznych już nie muszą" - wskazuje.

Cezary Urban dyrektor XIII L.O. w Szczecinie proponuje, by zdjąć z uczniów obowiązek zdawania dwóch egzaminów ustnych i pozostawić im możliwość wyboru poziomu tak, jak było do tej pory. Bo bywa, że wyniki z części ustnej nie są brane pod uwagę w procesie rekrutacji, więc uczniowie kierując się pragmatyzmem wybierali egzamin łatwiejszy. Ronald Parzęcki wicedyrektor warszawskiego LO im. Jana III Sobieskiego wskazuje na problemy logistyczne. "Dla 60 osób, które wybrało rozszerzony angielski, trzeba zorganizować dodatkowy egzamin. To wymaga znalezienia pomieszczenia, czasu i egzaminatorów" - mówi Parzęcki.

Reklama

Czy jest sens takiego działania? Sprawdziliśmy ubiegłoroczne wyniki matur z języka obcego na poziomie rozszerzonym. Tych, którzy go nie zdali jest niewielu. Rozszerzonej matury z angielskiego nie zdało 0,69 proc zdających, czyli 313 uczniów z ponad 45 tys. Łącznie do egzaminów z angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego, francuskiego, hiszpańskiego i włoskiego na poziomie rozszerzonym podeszło w 2009 r. około 53 tys. maturzystów.

Zakładając, że w tym roku proporcje będą podobne, MEN na dodatkowe sprawdzenie egzaminów pisemnych i przeprowadzenie ustnych zapłaci około 2 mln zł. Bo za sprawdzenie arkusza pisemnego egzaminator dostaje 26 zł., a za każdy egzamin ustny - 11 zł. Czy w skali budżetu MEN to nie są duże pieniądze? Chyba jednak spore, skoro wiele olimpiad szkolnych w tym roku odbyło się tylko dlatego, że znaleźli się prywatni sponsorzy. Resort odmówił finansowania tłumacząc się oszczędnościami i kryzysem. Z tego samego powodu ograniczył o ponad 1,2 mln zł. finansowanie podręczników dla niewidomych dzieci.