Wszystko wydarzyło się na odcinku krajowej siódemki koło Nidzicy. Przez krótki czas kierowca BMW zdążył wyprzedzać na podwójnej ciągłej linii i na skrzyżowaniu, wyprzedzać na trzeciego, zmuszając jadącego z naprzeciwka kierowcę do zjechania na pobocze. Przekraczał też dozwoloną prędkość, i to nawet o 60 kilometrów na godzinę.

Reklama

Wszystko to zebrało się na 25 punktów karnych. To o jeden więcej, niż potrzeba, by stracić prawo jazdy. Ale na tym się nie skończą kłopoty pirata. Do tego policjanci dołożyli pięć tysięcy złotych mandatu.

Krewki warszawiak powiedział jednak "nie" i odmówił przyjęcia mandatu. Dlatego teraz stanie przed sądem.