Jednak zdaniem ekspertów to za mało, by w niedługim czasie we wszystkich polskich szkołach były lekcje angielskiego.

Plan ministerstwa jest prosty: studenci kształcący się na nauczycieli nauczania początkowego powinni zdobyć także umiejętności i uprawnienia do uczenia angielskiego w klasach I-III.

Reklama

"Chcemy tym pomysłem odpowiedzieć na potrzeby szkół. Doskonale wiemy, z jak ogromnymi problemami w tym zakresie zmagają się dyrektorzy" - mówi DZIENNIKOWI minister Barbara Kudrycka.

Notoryczny brak anglistów utrzymuje się od początku lat 90. Dyrektorka szkoły podstawowej w Rzędzinach niedaleko Szczecina, Ewa Lewandowska, gorączkowo szuka anglisty, który od zaraz, czyli od 1 września, wziąłby u niej 14/18 etatu. Jednak im bliżej września, tym mniej wierzy, że jej się to uda. "Szukamy intensywnie, ale zainteresowanie jest minimalne" - mówi DZIENNIKOWI.

Reklama

Podobnie jest w kilku tysiącach innych szkół w Polsce. Jak szacuje Związek Nauczycielstwa Polskiego w samych tylko podstawówkach brakuje około 7-8 tysięcy nauczycieli angielskiego.

Według kuratoriów w zbliżającym się roku szkolnym nauczyciela tego języka nie będzie miało co najmniej kilkadziesiąt szkół podstawowych, a następnych kilkaset znajdzie ich, ale bez uprawnień pedagogicznych lub wykształcenia filologicznego.

Jednak eksperci nie są zachwyceni propozycją minister Kudryckiej. Ich zastrzeżenia budzi przede wszystkim to, że pomysł ministerstwa ma na razie charakter programu pilotażowego, którym zostanie objętych tylko część studentów pedagogiki.

Reklama

Ilu dokładnie? Jeszcze nie wiadomo. W tym roku resort w podobnym programie wskazał i nagrodził stypendiami ok. 3 tysięcy studentów kilkunastu najbardziej poszukiwanych przez rynek kierunków jak biotechnologia czy architektura. Szanse więc na to, by w 2009 r. więcej niż kilkuset studentów pedagogiki objęto programem kształcenia angielskiego, są nikłe.

"Pomysł w założeniu z całą pewnością jest słuszny, ale w praktyce zadziała dopiero po trzech - czterech latach, bo tyle trwa cykl kształcenia pedagoga" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Marek Pleśniar. W tym tempie uzupełnienie braków zajmie kilkanaście lat.

Dlatego specjaliści uważają, że angielskiego powinni uczyć się obowiązkowo wszyscy studenci pedagogiki - w ten właśnie sposób o wysoki poziom nauczania języka angielskiego w szkolnictwie podstawowym dba Szwecja. Proponują również, by do czasu wykształcenia odpowiedniej liczby pedagogów, uprawnienia do nauczania angielskiego zdobywali na kursach doszkalających nauczyciele innych przedmiotów.

Taki pomysł popiera między innymi ekspert od nauczania angielskiego z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Hanna Komorowska-Janowska, która zachęca, by doszkalanie zacząć od nauczycieli uczących w klasach I-III. "Problemu z brakiem nauczycieli angielskiego nie można już dłużej odkładać. Każdy rok bez profesjonalnej nauki języka, to rok stracony dla całej polskiej edukacji" - twierdzi była wiceminister edukacji Irena Dzierzgowska.