Policja znalazła sprawcę dzięki portretowi pamięciowemu. Mężczyznę zatrzymano, ale świadkowie nie mieli pewności, że to właśnie on próbował uprowadzić dziecko.

Śledczy pewnie musieliby go zwolnić, gdyby sam się nie przyznał. Mężczyzna twierdzi jednak, że nie chciał uprowadzić dziecka. Chciał tylko ukraść siatki z zakupami, które mama malucha zostawiła na wózku.

Reklama

Złodziej jest dobrze znany miejscowym policjantom - to bezdomny alkoholik. Możliwe, że rzeczywiście nie miał zamiaru porywać dziecka - mógł nawet nie zauważyć, że jest ono w wózku.

"W tej sprawie zostanie przeciw niemu skierowany do sądu grodzkiego wniosek o ukaranie. Mężczyzna odpowie jednak za usiłowanie kradzieży" - mówi rzeczniczka bydgoskiej policji Ewa Przybylińska.

Dwa tygodnie temu, w ciągu jednej godziny policjanci dostali dwa zgłoszenia o próbie porwania małych dzieci. Najpierw z tarasu jednorodzinnego domu ktoś chciał wyprowadzić wózek z niemowlakiem. Godzinę później, w pobliskim Szpitalu Miejskim ktoś wyniósł noworodka z oddziału położniczego.

Reklama

Dziewczynkę zawiniętą w kocyk porywacz zostawił na schodach lecznicy, prawdopodobnie spłoszony przez kogoś z personelu.

Policja początkowo łączyła obie sprawy podejrzewając, że ten sam sprawca dwukrotnie usiłował porwać dziecko. Po dwóch dniach do przychodni psychiatrycznej zgłosił się młody mężczyzna twierdząc, że to on dokonał obu czynów. Najprawdopodobniej chciał on uprowadzić jedynie noworodka ze szpitala. Świadkowie nie rozpoznali w nim porywacza, który próbował wyprowadzić wózek z tarasu.