Józef Ch. od kilku lat utrzymuje stosunki seksualne z jedną ze swoich córek - ustaliła prokuratura. Z tego chorego związku narodziło się dwoje dzieci. Dwa lata temu na świat przyszedł Dawid, a pięć miesięcy temu Przemek - pisał w sobotę "Fakt".

Reklama

"Tak, to są moje dzieci. Urodziła je Greta, moja córka. Po prostu tak wyszło" - mówi bez skrępowania Józef Ch. RMF FM podaje, że biegli lekarze nie uznali go za psychicznie chorego.

Ulubiona córka

Rodzina mieszka na uboczu wsi. Dom jest schowany za żywopłotem. Niewiele widać z polnej drogi. Ale trafić do niego łatwo, bo miejscowi wiedzą, o kogo chodzi. Znają też potworny sekret, jaki skrywa ta rodzina. Ale przyzwyczaili się. Nikt nie chciał się wtrącać, twierdzą, że to nie ich sprawa.

Reklama

Do niedawna Józef Ch. był znany z tego, że ma 12 dzieci. Zanim poszedł na rentę, pracował w polu, a żona w szkole i wychowywała dzieci.

"Normalna rodzina" - mówią ludzie. I powtarzają, że wszystko zmieniło się dopiero cztery lata temu, kiedy zmarła żona Józefa. Najstarsze córki powychodziły za mąż i wyprowadziły się. W domu pod opieką ojca zostały młodsze dzieci. Jak powtarzają sąsiedzi, jego ulubienicą została Greta. Obsypywał ją prezentami, faworyzował na każdym kroku. Kupował jej drogie ubrania, telefony.

Szybko okazało się jednak, że 16-letnia wówczas Greta jest w ciąży. Twierdziła, że ojcem jest przypadkowo poznany chłopak. Ale bliscy zaczęli podejrzewać, że prawda jest zupełnie inna. Tym bardziej, że inne córki Józefa zaczęły rozpowiadać, że widziały roznegliżowanego ojca w łóżku z ulubioną córką.

Reklama

Ale dopiero kiedy urodziło się następne dziecko, wszyscy nabrali pewności, że to Józef Ch. je spłodził. Wtedy nie wytrzymała jedna ze starszych córek, Agnieszka, i zawiadomiła policję. Od kilku lat mieszkała poza domem, ale czasem spotykała się z młodszym rodzeństwem. Wtedy też wyszło na jaw, co tak naprawdę rozgrywało się za murami domu, tej, jak mówią sąsiedzi, "normalnej rodziny”.

"Musiałam to przerwać"

"Nie wiedziałam, że ojciec może być zdolny do czegoś takiego. Zachował się jak potwór" - tłumaczy "Faktowi" młoda kobieta. Opowiada o trudnym, despotycznym charakterze ojca. Wspomina o karach, które stosował wobec wszystkich dzieci. Bez jego zgody nie mogły nigdzie wychodzić. Nawet na podwórko. Swoim pociechom wydawał nieustanne rozkazy.

"Z zegarkiem w ręku kontrolował, czy obiad jest na czas albo czy posprzątaliśmy mieszkanie. Jeżeli podłoga nie błyszczała tak jak chciał, następowała straszliwa kara. Trudno mi o tym mówić. Najgorsze przyszło po śmierci mamy... Dlatego czym prędzej opuściłam dom" - opowiada pani Agnieszka.

Zaraz po zgłoszeniu dom Józefa Ch. odwiedzili policjanci. Byli zaszokowani, kiedy odkryli, że starszy mężczyzna żyje z córką jak mąż z żoną. Trafił do aresztu. Wyszedł jednak szybko na wolność, bo śledczy dowiedzieli się, że wszystko działo się za przyzwoleniem dorosłej już, 18-letniej dziewczyny.

Dziewczyna nie ma żadnych pretensji do ojca. Wciąż powtarza, że kocha Józefa jak męża. Prokuratorom nie pozostało nic innego, jak oskarżyć zarówno ojca, jak i jego córkę o kazirodztwo. Niepodważalnym dowodem ich winy są badania DNA. Wynika z nich bezsprzecznie, że ojcem dzieci urodzonych przez Gretę jest ich dziadek.

"Prokuraturze nie udało się zdobyć dowodów, że doszło do wykorzystania seksualnego. Dlatego w tej sprawie oboje są oskarżeni o kazirodztwo, za co grozi pięć lat więzienia" - mówi Dariusz Zrębiec, prezes Sądu Rejonowego w Łańcucie.

Po ujawnieniu afery przez policję, pozostające do tej pory pod opieką Józefa CH. dzieci trafiły do placówek wychowawczych. W sądzie rodzinnym trwa postępowanie zmierzające do odebrania praw rodzicielskich.

Normalna rodzina?

"Jesteśmy normalną rodziną. Dzieci powinny do mnie wrócić, bo tylko ja wiem, jak zapewnić im przyszłość" - przekonuje Józef Ch., który po wyjściu z aresztu wciąż mieszka ze swoją córką Gretą.

"Możliwe, że w czasie procesu uda nam się udowodnić Józefowi inne winy" - mówi sędzia Zrębiec.

"Przecież on wykorzystał Gretę. Zrobił jej wodę z mózgu. Najpierw zmusił, aby z nim spała, a potem pewnie przekonywał, że tak bardzo ją kocha. Jej już jest bardzo trudno wydostać się z tego błędnego koła" - załamuje ręce córka Józefa, Agnieszka. Dziewczyna ma nadzieję, że Greta odważy się wreszcie powiedzieć przed sądem, jakich okropieństw dopuścił się jej ojciec - pisze "Fakt".