Zalecenia lekarzy wskazują, że Jaruzelski może przebywać w sądzie nie dłużej niż cztery godziny. Przewodnicząca składu sędziowskiego Ewa Jethon rygorystycznie pilnuje tych terminów - ich przekroczenie może być wykorzystane przez obrońców oskarżonych do podważenia wyjaśnień.

Reklama

Generał zaczął od nakreślenia sytuacji międzynarodowej, w jakiej znalazła się Polska pomiędzy sierpniem a grudniem 1981 r. Mówił o zimnej wojnie, groźbie wojny nuklearnej. Zanim przeszedł do ówczesnej sytuacji gospodarczej kraju, która - jego zdaniem - miała przemożny wpływ na wprowadzenie stanu wojennego, odniósł się do bieżących komentarzy procesu. Wytknął dziennikarzom, że stronniczo relacjonują proces, upowszechniając informację, jakoby Polsce w 1981 r. nie groziła zbrojna interwencja Związku Radzieckiego. "Mówienie, że moja linia obrony to zasłanianie się interwencją, jest niczym innym jak gombrowiczowskim <robieniem mi gęby>" - mówił generał.

Krytykował też prokuratorów z IPN - ostro zaatakował akt oskarżenia, odnosząc się jego zdaniem do nieprawdziwych bądź stronniczych zarzutów. Główny zarzut dotyczył pominięcia w akcie oskarżenia stanu gospodarki PRL. Zdaniem Jaruzelskiego: system kartkowy się załamywał; prognozowano, że w lutym 1982 r. może zabraknąć chleba; ZSRR miał przykręcić kurek na dostawy najważniejszych surowców, ropy i gazu. Ponadto liczne strajki spowodowały "fatalne skutki ekonomiczne, które były tykającą bombą zegarową", a postulaty sierpniowe - zwłaszcza siódmy mówiący o pełnym wynagrodzeniu za strajk - to już w ocenie Jaruzelskiego był "ultrasocjalizm, gdzie pracuje się mniej, a zarabia więcej". "To jak zjeść ciastko i mieć ciastko" - mówił i kontynuował: "Rozpuszczano brednie, że rząd ukrywa nadwyżki zapasów, a więc świadomie głodzi naród. Takie brednie pojawiały się w publikacjach naukowo-historycznych, a nawet w podręczniku do szkoły autorstwa Anny Radziwiłł i Wojciecha Roszkowskiego."

Wyjaśnienia zakończył cytowaniem meldunków dla władz z jesieni 1981 r. o brakach podstawowych surowców.

Antoni Dudek z IPN nazwał historyczną kpiną próbę przeniesienia przez Jaruzelskiego odpowiedzialności za własne rządy na społeczeństwo i członków "Solidarności". "W świetle kolejnych dokumentów załamała się jego linia obrony, bo wiadomo, że Rosjanie nie chcieli interweniować. Dlatego generał wraca do sprawy gospodarki, która faktycznie była w głębokim kryzysie" - mówi "DZIENNIKOWI Dudek. "Ale kto kierował tą gospodarką, <Solidarność> czy Jaruzelski jako premier, a później pierwszy sekretarz PZPR?"

Reklama

Zdaniem Dudka generał w prymitywny sposób manipuluje faktami, twierdząc, że w 1981 r. trzeba było czołgi wyprowadzać, a w 1989 trzeba było rozmawiać z tymi, przeciwko którym te czołgi skierował.

Na procesie ponownie nie stawił się gen. Czesław Kiszczak. Podczas poprzedniej rozprawy 2 października informował sąd, że jest nieobecny, bo ma konsultację medyczną. Kolejną wyznaczono właśnie na wczoraj. Sędzia Ewa Jethon nie miała wtedy wątpliwości, że oskarżony Kiszczak uchyla się od stawienia w sądzie. "O terminie kolejnej rozprawy proszę powiadomić oskarżonego Kiszczaka telefonicznie" - zadecydowała wczoraj.