Oskarżony o wprowadzenie stanu wojennego Wojciech Jaruzelski tłumaczy, że jest mu przykro z powodu bicia opozycjonistów przez milicję i ZOMO. "Osobiście ubolewam, żałuję i przepraszam" - powiedział przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Reklama

Zdaniem generała komuniści z ZSRR wiedzieli, jakie ma zamiary wobec "Solidarności". Generał przekonywał, że nie ukrywał przed żadnymi państwami bloku wschodniego zamiarów wprowadzenia stanu wojennego. "Byłoby to niemożliwe" - stwierdził.

>>>Zobacz, jak Jaruzelski uratował "Solidarność"

W swoim oświadczeniu Wojciech Jaruzelski, były przewodniczący Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, potępił też morderców księdza Jerzego Popiełuszki. Kapelana "Solidarności" w 1984 roku zamordowali esbecy. "To ohydna zbrodnia, cios w naszą politykę" - skomentował.

Reklama

Generał sporą część swego wystąpienia poświęcił stosunkom komunistycznej władzy z duchownymi. "Kościół był całym sercem z <Solidarnością> i zarazem wzywał do rozwagi" - mówił. Powołał się też słowa papieża. "Jan Paweł II mówił, że socjalizm jest realnością. Chodzi o to, by miał on ludzką twarz" - stwierdził.

Odczytywanie oświadczenia zajęło Wojciechowi Jaruzelskiemu pięć rozpraw. Na następnej, 7 listopada, sąd i prokuratorzy zaczną zadawać mu pytania. Oskarżony zapowiedział, że nie odpowie na żadne pytanie śledczych z Instytutu Pamięci Narodowej.

Proces będzie długi, bo Jaruzelski złożył wniosek o powołanie 26 świadków. Po generale będą zeznawać kolejni oskarżeni - między innymi Czesław Kiszczak i Stanisław Kania. Wszystkim grozi 10 lat więzienia za "kierowanie związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym".