Wczoraj w Waszyngtonie zakończyła się kolejna trzydniowa runda rozmów o warunkach stacjonowania amerykańskich żołnierzy. Ale nie doprowadziła do porozumienia. "Nie będziemy przyspieszać rozmów z powodu tego, że wybory wygrał Obama. Posuwamy się tak szybko, jak to możliwe, ale trzeba wynegocjować jeszcze bardzo wiele spraw" - przyznał wczoraj wiceminister obrony Stanisław Komorowski, który przewodził polskiej delegacji.

Reklama

Co stoi na przeszkodzie, by szybko zawrzeć porozumienie z Amerykanami? Polskie źródła dyplomatyczne wskazują na problem jurysdykcji: nie zgadzamy się, aby w razie popełnienia przestępstwa w naszym kraju amerykańscy żołnierze byli sądzeni w USA, na czym zależy Waszyngtonowi. Jest też problem podatków: Pentagon chce, aby wojskowi w Polsce posiadali taki sam status jak dyplomaci i nie mieli żadnych zobowiązań wobec naszego fiskusa. "Tragiczne doświadczenia amerykańskiej bazy w Okinawie pokazują, że musimy bardzo precyzyjnie wynegocjować zasady funkcjonowania bazy w Redzikowie" - twierdzą rozmówcy DZIENNIKA.

Kolejne rundy negocjacji zostały zaplanowane na grudzień i styczeń - ta druga już z udziałem przedstawicieli nowej administracji. Dopiero po wynegocjowaniu umowy określającej zasady funkcjonowania w Polsce bazy (tzw. porozumienie SOFA) możliwa będzie formalna ratyfikacja polsko-amerykańskiego porozumienia przez Sejm, Biały Dom i przyjazd na Pomorze pierwszych amerykańskich żołnierzy. Na razie szefowie dyplomacji obu państw zawarli jedynie polityczne porozumienie, z którego znacznie łatwiej może się wycofać ekipa Obamy.

I właśnie taki scenariusz rysuje londyński Jane’s, najbardziej prestiżowy międzynarodowy instytut zajmujący się sprawami obronności. "Szefowie połączonych sztabów chcą 700 mld dolarów na budżet obronny w najbliższym roku. Kolejne 700 mld USD ma otrzymać sektor bankowy. Ameryka nie ma dwóch zestawów po 700 mld dolarów każdy, dlatego będzie musiała zmniejszyć wydatki" - ostrzega ekspert Jane’s Paul Beaver. I dodaje: "Niektóre programy będą musiały zniknąć. Mam wrażenie, że program tarczy antyrakietowej może być jednym z nich."

Reklama

Finanse to nie jedyna potencjalna przeszkoda dla budowy bazy w Redzikowie. Drugą jest groźba zaostrzenia stosunków między USA i Rosją. A to, jeśli powstanie w Polsce tarcza, jest pewne. Wczoraj Kreml nie pozostawił w tej sprawie żadnych złudzeń. W dniu zwycięstwa Obamy Dimitrij Miedwiediew zapowiedział umieszczenie w Obwodzie Kaliningradzkim baterii rakiet krótkiego zasięgu "Iskander", aby "jeśli to będzie konieczne" "zneutralizować" bazę w Redzikowie. Zdaniem prezydenta do tego samego celu zostanie użyta rosyjska flota na Bałtyku.

Szef polskiej dyplomacji zachowuje jednak optymizm. Jego zdaniem Obama mimo wszystko podtrzyma budowę bazy w Redzikowie. "Barack Obama początkowo mówił mi, że podejmie decyzję na podstawie dwóch przesłanek: czy system działa skutecznie i czy nie jest skierowany przeciwko Rosji. Teraz, o ile wiem, z tego drugiego warunku wycofał się po nadużyciu przez Rosję siły na Kaukazie. Gdy otrzyma precyzyjne informacje, zakładam, że będzie skłaniał się ku uhonorowaniu porozumienia zawartego przez poprzednika" - mówił Radosław Sikorski w radiowej "Trójce".