Czarne plamy na chodniku, guma przylepiona do krzesła lub, co gorsza, do ubrania jest w stanie doprowadzić do szału nawet najzagorzalszych wielbicieli żucia. Klejący przysmak denerwuje także ekologów, bo nim zniknie z wysypisk, musi minąć kilkaset lat. Jednak Meksykanie z półwyspu Jukatan mają jednak receptę, jak skłonić miliony uzależnionych od żucia Europejczyków, by kontynuowali swój nawyk w bardziej przyjazny dla środowiska sposób.

Reklama

Założyciele niewielkiej spółdzielni Chicza Rainforest Gum dawna przekonywali producentów ekologicznej żywności, by sięgnęli po tradycyjny składnik, mleko z kory sączyńca, który znany jest na półwyspie pod nazwą „chicle“. W ten sposób chcą rozwijać lokalny rynek, który opiera się głównie na hodowli bydła i uprawie kukurydzy. Pozyskiwanie „chicle“ na skale przemysłową odbywałoby się bez szkody dla puszczy tropikalnej - My nie wycinamy drzew, tak jak robią to rolnicy, którzy potrzebują miejsca pod pola uprawne i pastwiska - mówi sześćdziesięcioletni Roberto Aguilar, jeden z niewielu meksykanów, wciąż żyjących ze zbierania „chicle" - Owszem, zostawimy nacięcie na korze, ale po ośmiu latach nie ma po nim śladu, drzewo może dalej rosnąć i wytwarzać „chicle“ - Pomysł gumy, która rozkładać się będzie zaraz po użyciu w końcu przekonał sceptycznie nastawionych, europejskich producentów - To świetny produkt. Jest naturalny i pochodzi z odnawialnych źródeł więc pokładamy w nim duże nadzieje - mówi Mattew Jones, zaopatrzeniowiec sieci Waitrose. Ekologiczna guma ma ukazać się na brytyjskim rynku w ciągu kilku miesięcy.