List w tej sprawie Durczok wysłał w piątek do Józefa Węgrzyna, pomysłodawcy Wiktorów i członka kapituły przyznającej nominacje. Poprosił w nim o wycofanie swego nazwiska z listy nominowanych. Wszystko dlatego, że w piątce finalistów, którzy mają rywalizować o miano najpopularniejszego prezentera, znalazła się Katarzyna Cichopek - gwiazda emitowanego w telewizyjnej "Dwójce" "M jak Miłość" oraz show Polsatu "Jak oni śpiewają".

Reklama

"Nie chcę przekreślać ani jednej karty z dorobku zawodowego pani Cichopek, ale nie mam pojęcia, jak miałyby być porównywane nasze zawodowe dokonania" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Durczok, który nie chce być stawiany w jednym rzędzie także z innymi kandydatami - Kingą Rusin i Krzysztofem Ibiszem.

>>> Durczok najpopularniejszym dziennikarzem

Jak się dowiedzieliśmy, decyzja kapituły wzbudziła również wątpliwości jej członków - współwłaściciela TVN Mariusza Waltera i publicysty "Polityki" Jacka Żakowskiego. "Jednak wtedy reprezentująca Polsat Nina Terentiew zagroziła, że jeśli na liście nie będzie Cichopek, to jej stacja wycofa się z konkursu" - mówi jeden z członków kapituły.

Reklama

Decyzję Durczoka popierają koledzy po fachu. "Jak można porównywać zawodowe dokonania tej dwójki. To jakby ustawić snopowiązałkę i samolot w jednej kategorii" - mówi szef "Wydarzeń" Polsatu Jarosław Gugała.

Na zmianę listy nominowanych nie ma jednak szans. "Nie można wycofać się z konkursu, wyróżnieni mogą co najwyżej odmówić przyjęcia nagrody" - twierdzi Józef Węgrzyn. "Poza tym Durczoka w kategorii <prezenter telewizyjny> zgłosiło szefostwo TVN. Każda stacja zgłasza kandydatów w taki sposób, żeby mieć jak największą reprezentację w konkursie i jak największe szanse na zwycięstwo. Trudno więc mieć o coś pretensje" - dodaje.

Protest Durczoka jest pierwszym tego typu przypadkiem w historii konkursu. Wcześniej żaden z nominowanych nie zrezygnował z brania udziału w rywalizacji. Ale cztery lata temu otrzymanych wcześniej Wiktorów zrzekł się Jerzy Owsiak. Za skandal uznał przyznanie specjalnego Wiktora twórcy i właścicielowi telewizji Polsat Zygmuntowi Solorzowi. Stwierdził, że Solorz to biznesmen, a nagrody nie były przeznaczone dla takich osób.

Reklama

Z Katarzyną Cichopek nie udało nam się wczoraj skontaktować. Gala Wiktorów odbędzie się pod koniec lutego. Dokładny termin nie jest jeszcze znany.

p

Barbara Sowa: Dlaczego nie chce pan walczyć o miano najpopularniejszego prezentera razem z Katarzyną Cichopek? Z dziennikarstwem ma ona może niewiele wspólnego, ale to w końcu popularna postać, gra w "M jak Miłość", która jest najchętniej oglądanym serialem w historii polskiej telewizji.
KAMIL DURCZOK*: Nie przekreślam ani jednej karty z dorobku zawodowego pani Katarzyny Cichopek. To młoda, ambitna aktorka, która na polu telewizyjnej rozrywki odnosi coraz większe sukcesy. Nie mam jej nic do zarzucenia, tak jak nie chcę deprecjonować sukcesów Kingi Rusin czy Krzysztofa Ibisza, od lat uwielbianego przez widzów. Po prostu z szacunku dla swojego dorobku nie chcę stawać w jednym rzędzie z osobami, które zawodowo zajmują się czymś zupełnie innym niż ja. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, co mieliby porównywać członkowie Akademii Wiktorów, zastanawiając się, komu przyznać statuetkę. W czym mielibyśmy rywalizować? To tak, jakby na boisko piłki nożnej nagle wpuścić koszykarza i kazać mu strzelać bramki.

W tym konkursie chodzi chyba o popularność.
Jeśli tylko to mieliby brać pod uwagę jurorzy, to ktoś chyba pomylił konkursy - taki plebiscyt już jest i nazywa się "Telekamery".

W zeszłym roku Justyna Pochanke rywalizowała z Krzysztofem Ibiszem i nie protestowała. Poza tym w tej kategorii zgłosiło pana szefostwo TVN.
Nie czuję się prezenterem, ale rozumiem, że osoba, która zapowiada newsy w powszechnym obiegu, tak właśnie jest określana. I tego nie zmienię. Mój protest jest jednak wymierzony w regulamin całego konkursu. Chciałem zwrócić uwagę, że nie ma sensu porównywać pracy dziennikarzy prowadzących serwisy informacyjne z dorobkiem prezenterów rozrywkowych widowisk. Wyobrażam sobie, że można byłoby stworzyć taką kategorię, w której prezenter "Faktów" będzie walczył o statuetkę z Beatą Grabarczyk z "Wydarzeń" czy Piotrem Kraśką z "Wiadomości". Wtedy byłoby pole do porównań.

Przecież oprócz Cichopek nominacje dostał właśnie Piotr Kraśko z "Wiadomości".
I to od Piotra będzie zależało, czy będzie chciał w tym gronie współzawodniczyć.

Nie boi się pan, że dostanie łatkę przewrażliwionego bufona?
Powiem raz jeszcze: nie chodzi o wywyższanie się czy negowanie zawodowego dorobku. To apel do organizatorów. I liczę, że nie zostanie odebrany jako zwykła fanaberia.

*Kamil Durczok, szef "Faktów" TVN