Kompleksowo młodych ludzi właśnie zbadał CBOS. Na podstawie ankiet powstał najbardziej optymistyczny w historii badań obraz polskiej młodzieży. W tym roku w dorosłość wkroczy pokolenie ludzi pewnych siebie, ambitnych, pozbawionych lęków o przyszłość. Nie pamiętają komunizmu, edukację zaczęli już w demokratycznym kraju. Gdy byli w gimnazjum, Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Czują się obywatelami świata, więc jeśli nadarzy się okazja wyjazdu, to skorzystają, ale po to by wrócić do Polski z nowymi doświadczeniami i tu spędzić życie. - Stoimy przed szansą na znacznie lepsze życie niż mieli nasi rodzice i zamierzamy ją w pełni wykorzystać - mówi 19-letnia Anna Libera, maturzystka z Warszawy. Dwanaście lat temu uważała tak jedynie połowa jej rówieśników. Dziś już trzy czwarte. Nie planują buntu, ale też nie czekają na pomoc państwa. Chcą sami budować swoją przyszłość, a od polityków oczekują tylko tego, żeby im w tym nie przeszkadzali.

Reklama

"Nie mają piętna komuny. Wychowywali się w czasie boomu gospodarczego z głębokim przekonaniem, że są skazani na sukces" - komentuje prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. Ale z sukcesem nie utożsamiają wcale kariery, pieniędzy czy barwnego życia. Najważniejszym celem życiowym jest dla nich miłość, przyjaźń i rodzina. Stali się bardziej konserwatywni niż ich rówieśnicy jeszcze pięć lat temu. Uprawiają seks z osobą, którą darzą uczuciem. Za dziesięć, piętnaście lat prawie wszyscy chcą już mieć własne rodziny, co piąty planuje trójkę dzieci, a 62 proc. zamierza dorobić się własnego domu.

Bezpieczną przyszłość ma im zapewnić wykształcenie i znajomość języków obcych. Dyplom wyższej uczelni zamierza zdobyć co siódmy młody człowiek (o 44 proc. więcej niż w 1990 r.). "To jednak wcale nie oznacza, że wierzą ślepo w dyplomy. Wiedzą, że człowiek uczy się całe życie. Dlatego są bardziej elastyczni i znacznie lepiej przygotowani do gospodarki wolnorynkowej niż ich rodzice" - podkreśla socjolog dr Jacek Kurzępa. Chcą podejmować wyzwania zawodowe, szkolić się, tworzyć własne firmy. Może właśnie dlatego niestraszne im widmo kryzysu. Szesnaście lat temu bezrobocia bał się co drugi młody człowiek. Dziś co dziesiąty.

Ten optymizm już niedługo zderzy się z realiami dorosłego życia. "Czeka ich ogromne wyzwanie. Czas pokaże, czy sprostają próbie czasów" - mówi ostrożnie prof. Czapiński. Z kolei Jacek Kurzępa jest pewien, że dadzą sobie radę. "Są realnymi optymistami. Wiara w rodzinę i wartości międzyludzkie będzie dla nich pancerzem ochronnym. Dzięki niej uda im się zbudować bezpieczną niszę i przeczekać kryzys."

Reklama