To również mogło się źle skończyć. Wieczorem w Murzasichlu niedaleko Zakopanego woźnica zaprzęgał konie i szykował się do powrotu do domu po pracy. W pewnym momencie, kiedy jeden z koni był już zaprzegnięty, zwierzęta się spłoszyły i wybiegły na ruchliwą ulicę. Konie uszkodziły dwa samochody: Mercedesa i Volvo - w jeden z nich wbił się dyszel od sań, które ciagnęło za sobą jedno ze zwierząt.

Reklama

"W ten sposób skończyły się dla mnie zimowe ferie" - mówił "Tygodnikowi Podhalańskiemu" kierowca z okolic Tarnowskich Gór, który jechał jednym z uszkodzonych aut. Na miejsce od razu przyjechała policja. "Woźnica nie mógł nic zrobić, konie się spłoszyły i mu uciekły. Ukaraliśmy go mandatem" - mówi Magdalena Mrugała z zakopiańskiej policji.

To już koleny wypadek tego typu w polskich Tatrach. Zaledwie kilka dni temu spłoszony koń wpadł w grupę ludzi na Gubałówce - ucierpiało sześć osób.

Po ostatnim poważnym wypadku z udziałem spłoszonego konia, w którym ucierpiało sześciu turystów władze Zakopanego zapowiedziały zmianę przepisów. Na Gubałówce ma być wstrzymany ruch kołowy i wyznaczony specjalny pas drogi - w tej chwili jest tam droga, po której nie dość, że jeżdżą sanie i spacerują turyści, to jeszcze stoi na niej mnóstwo straganów, które zawężają drogę.

Reklama

Zaostrzone mają być też wymagania dla górali wożących turystów. Nowe przepisy wprowadziłyby obowiązek oznaczania numerem rejestracyjnym wszystkich dorożek i sań - dzięki czemu wiadomo byłoby od razu do kogo zaprzęg należy. Dla woźniców mają być przygotowane również specjalne szkolenia, informujące którędy można jeździć zaprzęgami po Zakopanem.