Z informacji zebranych przez DZIENNIK wynika, że w ostatnich tygodniach na ministerialne posady próbowały się dostać tysiące Polaków. Wakaty w resortach są wręcz oblegane. Gdy w pierwszej połowie roku na jedno miejsce pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zgłaszało się niewiele osób (np. w lutym na stanowisko naczelnika było dziewięciu chętnych, tyle samo w marcu na specjalistę), to pod koniec nastąpiła prawdziwa lawina - w październiku na stanowisko referenta prawnego były aż 63 zgłoszenia, a na referendarza aż 129.

Reklama

Podobnie wygląda sytuacja w resorcie finansów. "Oferty Ministerstwa Finansów w ostatnim czasie cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Przykładowo na stanowisko radcy ministra w Departamencie Legislacyjnym w czerwcu 2007 r. złożonych zostało 7 ofert, natomiast dla porównania w grudniu 2008 r. na stanowisko specjalisty w Departamencie Prawnym 45" - mówi rzecznik prasowy MF Magdalena Kobos. W Departamencie Rozwoju Rynku Finansowego w marcu 2008 roku zamieszczono trzy ogłoszenia na stanowiska pracy od referendarza do specjalisty, na które przyszło odpowiednio od 7 do 10 ofert. Natomiast w grudniu 2008 roku na stanowisko referendarza w tym samym departamencie było już 29 chętnych, czyli aż trzy razy więcej.

Identycznie jest w Ministerstwie Gospodarki. W czerwcu 2008 roku ukazało się 13 ogłoszeń, na które do MG wpłynęło 128 ofert pracy. Natomiast od 20 grudnia 2008 roku do 21 stycznia 2009 roku ukazało się 13 ogłoszeń, na które wpłynęło 171 ofert pracy. Większe zainteresowanie jest również pracą w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Na stanowisko specjalisty w marcu 2008 roku zgłosiło się 12 chętnych, w sierpniu sześciu, a już w grudniu aż 44.

O pracy w administracji publicznej myśli 25-letni absolwent prawa z Wrocławia Szymon Czupkiewicz. "Przyznam, że na takie oferty odpowiadam najchętniej. Praca w budżetówce daje dobre warunki pracy, czyli umowę, stałe wynagrodzenie i jasne zasady. Szczególnie teraz w czasach kryzysu to bezpieczeństwo i stabilność jest w cenie" - mówi.

Reklama

Te statystyki potwierdzają przedstawiciele firm rekrutacyjnych oraz portali z ogłoszeniami o pracę. "Z naszych statystyk wynika, że oferty pracy w administracji w grudniu 2008 cieszyły się średnio aż dwukrotnie większym zainteresowaniem niż w styczniu 2008 roku" - mówi Anita Wojtaś-Jakubowska z portalu Pracuj.pl.

Jak przyznają przedstawiciele ministerstw, pracy szuka coraz więcej dobrze wyszkolonych specjalistów. "Na takie oferty nie odpowiadają bezrobotni, a raczej osoby, które myślą o bezpiecznej przyszłości" - mówi DZIENNIKOWI ekspert Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski. "Jak trwoga, to do rządu. Cięcia w budżetówce nie dotyczą pracowników, ale jakichś zadań, inwestycji - także biurokracja ma się dobrze. W czasach kryzysu budżetówka daje bezpieczeństwo, bo nie zależy od rachunku ekonomicznego - w państwowych firmach nie musi być zysku, żeby pracownik dostał wypłatę, może być strata" - mówi.

Jak pokazują ostatnie statystyki Głównego Urzędu Statystycznego, to w budżetówce pensje rosną dwa razy szybciej niż w prywatnych firmach. W 2008 roku pracownik administracji państwowej otrzymał przeciętnie podwyżkę 484 złotych, a jego kolega z prywatnej firmy 186 złotych. W 2008 roku średnie wynagrodzenie w sektorze publicznym wynosiło 2,2 tysiące złotych, a prywatnym 2,8 tysięcy złotych.