W ostatnim dniach wartość franka przekroczyła 3 złote i miała najwyższe notowania w historii. To powoduje, że branie kredytu we frankach przestaje się opłacać. Mimo, że rata takiej pożyczki wciąż jest niższa niż w złotówkach (o 350 złotych przy kredycie 30-letnim na 300 tysięcy złotych), to otrzymanie go jest niemal niemożliwe.

Reklama

Pożyczkę na sto procent wartości mieszkania oferuje tylko pięć banków - Deutsche Bank, DnB Nord, mBank, MultiBank i Polbank, cztery z nich wymagają zarobków powyżej 10 a nawet 12 tysięcy złotych netto, piąty udziela kredytu jeszcze bardziej śrubując wymagania. Inne banki żądają nawet do 45 procent wkładu własnego.

O wiele łatwiej natomiast otrzymać kredyt w złotówkach. Udzielają go wszystkie banki, połowa z nich nie wymaga żadnego wkładu własnego. Te, które się go domagają, oczekują około 20-30 procent. "Średnia wkładu własnego dla złotówki wynosi 7 procent, podczas, gdy dla franka aż 20 procent" - mówi analityk Expandera Katarzyna Siwek.

Dodatkowo raty kredytów w złotówkach spadają i będą jeszcze mniejsze. "Oprocentowanie kredytów we frankach wynosi 0,5 procent i nie ma już czego obniżać, oprocentowanie dla kredytów w złotówkach wynosi natomiast 4,75 procent i może być obniżone" - mówi Siwek. Na otrzymanie kredytu w kwocie 300 tysięcy złotych może liczyć czteroosobowa rodzina, która ma przychody już od 3,5 tysiąca złotych netto.

Reklama

Część kredytobiorców zastanawia się jednak nad zebraniem sił i zaciągnięciem kredytu frankowego, bo liczy na duży zysk, kiedy kurs znów spadnie. Eksperci jednak przed takim zachowaniem przestrzegają. "Kredyt mieszkaniowy nie jest narzędziem do spekulacji walutowych i zwykły człowiek, który nie śledzi ruchów na rynku walut i nie potrafi natychmiast zareagować może na takiej transakcji wyjść bardzo niekorzystnie - twierdzi Katarzyna Siwek. Tym bardziej, że zysk może być tylko wtedy, kiedy złotówka znacznie się umocni, a tego nikt nie może na sto procent przewidzieć.

Ekperci przewidują, że tak szybko to nie nastąpi. "Póki co na rynku jest znacznie więcej sprzedających niż kupujących złotówkę. Więc jej kurs nadal będzie jeszcze spadać" - mówi ekonomista Marek Zuber. Dodaje jednak: "Za kilka miesięcy złotówka z pewnością mocno się odbije - również dlatego, że frank jest dziś już mocno przeszacowany".

Póki co osoby, które mają już kredyty we frankach muszą mieć się na baczności. Jak alarmują analitycy, jeżeli złotówka jeszcze bardziej osłabnie, a frank zdrożeje do 3,5 złotego, dziesiątki tysięcy zadłużonych mogą zbankrutować, bo nie będą w stanie spłacać swoich pożyczek hipotecznych. Przy tym kursie rata może wzrosnąć nawet o 600 złotych. Wiele z tych osób w czasie boomu mieszkaniowego otrzymało kredyty, których raty przekraczały nawet 70 procent ich dochodu.

Na słabej złotówce tracą nie tylko właściciele kredytów walutowych. Drożej zapłacimy za bilety lotnicze i wycieczki zagraniczne. Są nawet biura podróży, które wymagają od swoich klientów dopłaty do kupionych wcześniej wyjazdów. Tracą też importerzy towarów z zagranicy, w szczególności sprzętu elektronicznego. Szansę na większy zarobek mają natomiast eksporterzy.