Zajmująca się bezpieczeństwem w sieci firma Symantec sprawdziła, jakich nagłówków najczęściej używają hakerzy, by omamić szukających uczucia internautów. Okazuje się, że nie są to romantyczne obietnice miłości tylko hasła w rodzaju: "Powiększ sobie, to najlepszy prezent na walentynki", "Z okazji walentynek wygrałeś darmowe zakupy" i "Jak schudnąć na walentynki". Te nagłówki są w tym roku najpopularniejsze.

Reklama

Hakerzy rozpoczęli walentynkowy atak już 3 lutego, jednak najbardziej zmasowane uderzenie szykowane jest na okolice święta zakochanych, czyli 14 lutego. "Walentynkowe robaki czy wirusy bazują oczywiście na naszych uczuciach i naiwności" - mówi Zbigniew Engiel z Mediarecovery.

"Hakerzy działają prosto: wysyłają e-maila z wyznaniem miłosnym - coraz częściej już nie od Kevina czy Mary ale od Adama, Kasi lub Ani, co uwiarygadnia otrzymany list. Kiedy chcemy sprawdzić, kto jest tym tajemniczym wielbicielem, klikamy na link, wtedy pojawia się komunikat, że - aby sprawdzić adresata - musimy pobrać jakiś niewinny program albo jego aktualizację. W ten sposób na nasz komputer wgrywamy wirusa lub robaka" - wyjaśnia Engiel.

W tym roku cały świat ma zaatakować robak Waledac. Znajduje się on w listach zatytułowanych "Love before Saint Valentine's day", które zawieraja link do złośliwej strony internetowej. Klikając na niego odbiorca listu przenoszony jest na stronę, na ktorej znajduje się 12 ładnych czerwonych serduszek i podpis "zgadnij, które jest dla ciebie". Kilkajac na któreś z nich, internauta ściąga na swój komputer robaka.

Reklama

Takie robaki jak Waledac są furtką do komputera, dzięki niemu haker ma dostęp do kont bankowych, loginów, pinów, adresów e-mail właściciela i jego znajomych, na które wysyłany jest później spam. Komputer może również stać się tzw. komputerem zombi - w niewidoczny sposób podłączonym do hakerskiej sieci. Jeśli hakerzy zaatakują np. serwery Pentagonu, to ten komputer również weźmie w tym udział, a jego właściciel nawet się nie zorientuje. Wirusy znacznie spowalniają też pracę komputera.

"Aby uchronić się przed walentynkowymi wirusami, trzeba po prostu zachować zdrowy rozsądek. Jeśli nie znamy nikogo w Brazylii czy Chinach, to lepiej nie odbierać maili z tych krajów, trzeba wystrzegać się też instalowania oprogramowania z poczty" - mówi Engiel.