82-letni reżyser i laureat Oscara poinformował o swoich planach w wywiadzie dla amerykańskiego “Variety”. Roboczy tytuł filmu to “Człowiek nadziei” - ewidentne nawiązanie do słynnej dwuodcinkowej sagi “Człowiek z marmuru” (1977) i “Człowiek z żelaza” (1981). Pierwszy film był jedną z najodważniejszych krytyk PRL, drugi opowiadał o narodzinach “Solidarności”. W “Człowieku z żelaza” Wałęsa zagrał nawet samego siebie w jednym z epizodów.

Scenariusz, który napisze inna wybitna polska reżyser Agnieszka Holland, pokazywać ma historię elektryka ze Stoczni Gdańskiej opowiadaną z punktu widzenia jego żony i późniejszej pierwszej damy Danuty Wałęsowej. “To ciekawy pomysł - patrzeć na tę całą historię oczami kobiety, która zmaga się z codziennymi obowiązkami i dodatkowo często musi tę walkę podejmować sama, jako że mąż albo jest zaangażowany w walkę z reżimem, albo siedzi w więzieniu” - opowiadał w wywiadzie Wajda.

Obraz miałby się kończyć słynną sceną z listopada 1989 r., gdy Wałęsa, lider zwycięskiej rewolucji, przemawia w amerykańskim Kongresie i wypowiada słowa: “My, naród”.

Wiadomo, że przed wyjazdem na berliński festiwal filmowy, na którym reżyser prezentuje swoje najnowsze dzieło “Tatarak”, Wajda rozmawiał z byłym prezydentem i jego żoną na temat planowanej produkcji. Szczegóły tej rozmowy nie są znane, ale Wajda nieraz podkreślał swój osobisty stosunek do Wałęsy. “Martwią mnie ostatnie bezpardonowe ataki na Lecha Wałęsę, bo czy komuś się to podoba, czy nie, jest on bohaterem narodowym, który odegrał kluczową rolę w historii Europy” - żalił się Amerykanom Wajda w wywiadzie dla “Variety”.

Historia ich znajomości jest długa i sięga początków solidarnościowej rewolucji. W sierpniu 1980 r. Wajda, już wówczas jeden z największych twórców polskiego kina, pojawił się w Stoczni Gdańskiej, był również członkiem komitetu doradczego “Solidarności”, a w 1989 Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, z ramienia którego w latach 1989 - 1991 sprawował mandat senatora. “Ta znajomość Wajdy i Wałęsy trwa od 1980 r. i była później wielokrotnie odnawiana” - powiedział Janusz Onyszkiewicz, wieloletni rzecznik “Solidarności”, a obecnie europarlamentarzysta.

Połączyło ich zwłaszcza jedno wydarzenie - teledebata z 1988 r., w której reżim na fali rozmów z opozycją pozwolił zmierzyć się Wałęsie z liderem komunistycznych związków zawodowych Alfredem Miodowiczem. Wajda był jedną z osób, które przygotowywały Wałęsę do występu we wrogiej reżimowej telewizji. Miał go też osobiście odwieźć pod gmach TVP. “Byłem szoferem Wałęsy” - opowie po latach.

Wajda nie od dziś nosi się z zamiarem zrealizowania filmu poświęconego Wałęsie i “Solidarności”. I nie jest jedynym, który chciał sportretować malowniczą i kontrowersyjną postać pierwszego prezydenta. Już na początku lat 90. pojawiła się informacja, że film o nim nakręcą Amerykanie, a główną rolę zagra Robert De Niro. Projekt był na tyle konkretny, że amerykański gwiazdor przyjechał nawet do Polski i spotkał się z polskim prezydentem, ale ostatecznie produkcja nie ruszyła.











Reklama