"On tam nikomu nie przepuścił. Nieważne czy chłopiec, czy dziewczynka, tam były sprzęty do tego, tam było wykorzystywanie. Widać było płacz tych dzieci, sponiewieranie, przebranie, wymazanie jakimiś szminkami, dziewczynki w lolitki poprzebierane" - relacjonowała w programie TVN "Uwaga!" oburzona kobieta, która widziała zdjęcia znalezione na śmietniku w pobliżu domu psychologa.

Reklama

>>>Zobacz spowiedź psychologa pedofila

"Raz wymyślił, że będziemy bawić się w myszkę. Jego ręka była myszką. Ja miałam powiedzieć, gdzie ta myszka się znajduje. I tę rękę wsadził do majtek" - mówi jedna z molestowanych, która miała zajęcia z psychologiem. Dziewczyna ma za sobą próbę samobójczą, cały czas jest pod opieką psychologa. "Najtrudniejsze w tej sytuacji jest to, że nie potrafię tego zapomnieć. To dalej we mnie siedzi" - dodaje dziewczyna.

>>>Przeczytaj, czemu S. wyszedł z więzienia

Rodzice wykorzystywanych dzieci mają ogromny żal do Andrzeja S. Robili wszystko, by pomóc swoim pociechom, a psycholog, który miał tę pomoc nieść, bez skrupułów wykorzystał dzieci. Rodzice chcą, aby wykorzystane maluchy żyły normalnie. "Nie możemy trąbić wszystkim dookoła, co Karola spotkało. My musimy zrobić wszystko, żeby on normalnie funkcjonował, więc nie może mieć na czole napisane: jestem dzieckiem wykorzystywanym seksualnie" - mówi matka jednego z chłopców molestowanych przez psychologa.

Reklama

>>>Sprawdź, co mówi Samson o pedofilii

Sam S. twierdzi, że dzieci nigdy nie molestował. W programie TVN "Uwaga!" powiedział, że nawet ich nie lubi. Psycholog uważa też, że pedofilówtrzeba leczyć, nie karać: "Karać trzeba tylko tych, którzy rzeczywiście zmusili dziecko do uprawiania seksu. A tych, którzy tylko mają setki zdjęć i filmów, trzeba leczyć. Bo to chorzy ludzie" - napisał w jednej ze swych książek.

Reklama

Andrzej Samson w ubiegłym roku został skazany na osiem lat więzienia, ale wyrok uchylono w wyższej instancji i nakazano powtórzyć proces. Wszczęto też przeciw niemu inną sprawę, gdyujawniły się kolejne ofiary będące w przeszłości jego pacjentami. Obecnie psycholog przebywa na wolności. Sąd uznał, że jest on zbyt chory, by przebywać w areszcie.

Psycholog przebywał w areszcie od prawie czterech lat. W lecie 2004 roku na śmietniku niedaleko jego bloku znaleziono kilkaset zdjęć dzieci, m.in. trzymających wibratory. W mieszkaniu Andrzeja S. znaleziono później kolejne zdjęcia i płyty CD z dziecięcą pornografią. Psycholog wyjaśniał, że jest to "forma terapii dzieci autystycznych", a elementy seksualne w spotkaniach z dziećmi były częścią terapii.