Badanie, które wykazało tę zależność, przeprowadzono na szczegółowych danych o mieszkańcach Sztokholmu zbieranych przez całe lata 90. W grudniu zeszłego roku ich wyniki opublikował magazyn "Social Forces". W badaniu "Domains and Suicide: A Population-based Panel Study of Suicides in Stockholm, 1991-1999" badacze z Oxfordu i uniwersytetu sztokholmskiego porównali częstotliwość samobójstw w rodzinach i miejscach pracy. Badano zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

Reklama

>>>Kryzys zmusił go do samobójstwa

"Okazało się, że jest dwukrotnie większe ryzyko, iż dana osoba zabije się, jeżeli na życie targnął się ktoś z jego miejsca pracy, niż gdyby był to członek jego rodziny" - twierdzi prowadząca badania socjolog Monika K. Nordvik.

Nie dziwi się temu prof. Brunon Hołyst zajmujący się m.in. tematyką samobójstw. "Środowisko wywołuje ogromny wpływ na jednostkę. W pracy spędzamy dużo czasu, mamy podobne problemy, przeżywamy podobne emocje. Jeżeli kolega siedzący przy biurku obok odbierze sobie życie, zaczynamy się zastanawiać nad sensem naszego" - mówi Hołyst DZIENNIKOWI.

Reklama

>>>Sprawdź, czy pracujesz z psychopatą

Wśród osiemnastu najczęściej wymienianych czynników ryzyka popełnienia samobójstwa utrata pracy lub zła sytuacja w miejscu zatrudnienia znajduje się na ósmym miejscu. Czy w związku z tym jeżeli pracownik odbierze sobie życie, jest ryzyko, że jego koledzy pójdą w jego ślady? "Jest to prawdopodobne. Na pewno nie wszyscy, bo oprócz powodów do odbierania sobie życia trzeba mieć też skłonności samobójcze" - mówi profesor Hołyst.

>>>Długi przygniatają Polaków

W dobie kryzysu ekonomicznego liczba samobójstw może się zwiększyć. "Media nagłaśniają kryzys, budują wokół niego atmosferę lęku. Ludzie boją się utraty pracy, utraty środków do życia. Osoby, z którymi negocjujemy, często jako powody swej decyzji podają problemy zawodowe - złe traktowanie, zapowiedź zwolnienia i samo zwolnienie z pracy" - mówi DZIENNIKOWI policyjny negocjator zajmujący się między innymi problemem samobójstw.