Sześćdziesięciolatek z Warszawy od dawna cierpi na reumatyzm. Stawy bolały go czasem tak bardzo, że nie mógł wstać z łóżka. Gdy ból stawał się nie do zniesienia, mężczyzna brał osiem tabletek mocnego niesterydowego środka przeciwzapalnego kupionego w zwykłym sklepie. Do lekarza nie szedł, bo podczas ostatniej wizyty usłyszał, że musi cierpieć, bo "w końcu jego wiek ma swoje prawa".

Reklama

Gdy pewnego dnia poczuł ostry ból w dolnej części pleców, syn zawiózł go do Szpitala MSWiA, gdzie okazało się, że ma śródmiąższowe zapalenie nerek. Lekarze orzekli, że gdyby jeszcze kilka dni leczył się sam, prawdopodobnie konieczny byłby przeszczep. "To tylko jedna z wielu historii. Praktycznie codziennie przyjmujemy pacjentów, którzy przedawkowali leki" - opowiada dr Andrzej Gietka ze Szpitala MSWiA.

Równie dramatyczna jest historia 50-letniej pacjentki z zachodniej Polski, która trafiła niedawno na ostry dyżur do szpitala wojewódzkiego w Szczecinie, po tym jak nagle zaczęła wymiotować krwią. Kobieta przyznała, że hojną ręką aplikowała sobie tabletki mające zwalczyć uciążliwe bóle głowy. Jak tłumaczyła: tylko to stawiało ją na nogi i pozwalało w miarę normalnie funkcjonować. Jej organizm nie wytrzymał, gdy się przeziębiła i do zwykłej dawki dołożyła jeszcze kilka aspiryn. Intensywna ”terapia” spowodowała krwawienie z przewodu pokarmowego.

Takich pacjentów, którzy sami walczą z bólem i przedawkowują przeciwbólowe i niesterydowe leki przeciwzapalne, są w całej Polsce tysiące. W szpitalu wojewódzkim w Szczecinie nie ma dnia, aby nie przyjęto kogoś z podobnym problemem. "Są to przede wszystkim osoby z krwawieniem z przełyku czy problemami gastrycznymi. Ale zdarzają się także pacjenci z uszkodzonymi przez leki wątrobą i nerkami" - mówi hepatolog Michał Wasilewicz. Czasem ich stan jest tak poważny, że konieczny jest przeszczep.

Reklama

W Szpitalu Praskim w Warszawie rocznie leczy się kilkuset pacjentów, którzy nieroztropnie zażywali tabletki. "Jeśli trafia do nas ktoś z niedokrwistością, jest blady i słaby, pierwsze pytanie, jakie zadaję, brzmi: czy brał leki i jakie? W trzech czwartych przypadków okazuje się, że niesterydowe przeciwzapalne" - opowiada Ryszard Feldman, ordynator oddziału chorób wewnętrznych. Jego zdaniem to właśnie ich nadużywanie, a nie nowotwory czy wrzody, jest pierwszą przyczyną krwawień z przewodu pokarmowego Polaków.

"To poważny problem społeczny" - przyznaje prof. Jan Chojnacki, ordynator kliniki gastroenterologii i chorób wewnętrznych szpitala uniwersyteckiego w Łodzi. "Polacy nie potrafią radzić sobie sami z bólem" - dodaje. Podobnego zdania jest dr Andrzej Gietka ze Szpitala MSWiA w Warszawie. "Leczymy przewlekłe bóle sami. Nie czytamy ulotek, nie konsultujemy się z lekarzem. Wolimy sami kupić lek w sklepie czy na stacji benzynowej, bo tak jest szybciej i wygodniej" - tłumaczy.

Dlaczego Polacy są tak nieroztropni? Bo, zdaniem specjalistów, wierzą ślepo w magię reklamy. Ale jest jeszcze drugi, znacznie poważniejszy powód: w Polsce nie działa system leczenia bólu. "Długie kolejki do specjalistów, brak przygotowania do leczenia bólu lekarzy pierwszego kontaktu, brak rehabilitacji, pomocy psychologicznej, a także wiedzy o leczeniu bólu" - prof. Chojnacki wymienia przyczyny, dla których Polacy wolą leczyć się sami.

Reklama

Eksperci są zgodni, że w naszym kraju potrzeba rzetelnej kampanii informacyjnej na temat uśmierzania bólu. "Należy uświadomić Polakom, że nie można na własną rękę leczyć bólu przewlekłego, bo od tego są specjaliści. Trzeba też ludziom wyjaśnić, że leki dostępne bez recepty mogą poważnie im zaszkodzić" - uważa prof. Jan Dobrogowski, prezes Polskiego Towarzystwa Badania Bólu.

Sprawa jest ważna, bo - jak pisaliśmy wielokrotnie - aż 75 proc. Polaków odczuwa ból, który uniemożliwia im normalne funkcjonowanie, a prawie siedmiu na dziesięciu nie wie, gdzie znaleźć najbliższą poradnię leczenia bólu. Co trzeci cierpiący nigdy nie poszedł do lekarza po pomoc, a nawet jeśli już to zrobił, był leczony nieskutecznie. "Te smutne statystyki tłumaczą, dlaczego Polacy są na trzecim miejscu na całym świecie, jeśli chodzi o spożycie leków przeciwbólowych bez recepty" - mówi dr Jarosław Woroń z Zakładu Farmakologii Klinicznej Collegium Medicum UJ.