Eksperci wyliczyli bowiem, że na leczenie chorób związanych z otyłością wydaje się aż 20 mld zł rocznie.

Zapowiedzi są rzeczywiście szumne. Powołana przez resort rada ds. diety, aktywności fizycznej i zdrowia chce m.in. wprowadzić do szkół przedmiot o nazwie edukacja prozdrowotna i wywrócić do góry nogami lekcje WF, które w obecnej formie zniechęcają dzieci do ćwiczeń i dyskryminują małych grubasów. Jest też plan wielkiej kampanii promującej zdrowy tryb życia i zapis o „zachętach fiskalnych” mających zwiększyć zainteresowanie sportem. "Uważamy, że skoro można odpisać od podatku internet, to taka sama możliwość powinna dotyczyć wszelkich wydatków na aktywność fizyczną. Postulujemy również zmniejszenie podatku VAT np. dla klubów fitness" - mówi wiceszef rady Andrzej Gantner.

Reklama

Problem jednak w tym, że na razie te śmiałe plany pozostają jedynie na papierze. A tymczasem Polacy tyją na potęgę. Problem otyłości lub nadwagi dotyczy już co drugiego mieszkańca naszego kraju: 60 proc. mężczyzn i połowy kobiet. Najbardziej niepokojące są dane dotyczące dzieci i młodzieży: aż 13 proc. z nich waży więcej, niż powinno. Co gorsza, tylko co trzeci młody Polak uczestniczy w jakichkolwiek zajęciach sportowych poza obowiązkowymi lekcjami w szkole. I choć od trzech lat w szkołach prowadzony jest program „Trzymaj formę” promujący zdrowy tryb życia, to tylko w samej Warszawie co roku liczba dzieci z nadwagą rośnie o 14 proc.

Szef rady i główny inspektor sanitarny Andrzej Wojtyła odpiera te zarzuty i twierdzi, że na wymierne efekty programu „Trzymaj formę” trzeba jeszcze poczekać. "Trzy lata to za mało, żeby nagle dzieci zaczęły chudnąć. Trzeba co najmniej 10 lat pracy, aby trwale zmienić fatalne nawyki żywieniowe Polaków" - mówi. "W tej chwili zależy nam na tym, żeby w ogóle zacząć mówić o pladze otyłości, żeby nie był to temat spychany na bok" - przekonuje.

Reklama

Właśnie dlatego eksperci zamierzają opracować jednolite rady dotyczące zdrowego odżywiania. "Odżywiamy się bardzo źle, a na domiar wszystkiego jesteśmy bombardowani rozbieżnymi informacjami na temat tego, co jest zdrowe, a co nie" - mówi prof. Krzysztof Krygier, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności.

Te zapowiedzi sceptycznie przyjmuje Grażyna Gościk, która od pięciu lat prowadzi w Białymstoku Telewizyjny Klub Kwadransowych Grubasów. Jej zdaniem w Polsce nie robi się nic, aby promować zdrowy tryb życia, a kluby, w których spotykają się ludzie pragnący schudnąć, nie są przez lokalne władze traktowane poważnie. "Kiedy chcemy cokolwiek zorganizować, próżno liczyć na jakiekolwiek wsparcie ze strony samorządu. Jeśli to nastawienie się nie zmieni, próżno robić wielkie plany. Mimo to życzę powodzenia. O otyłości trzeba mówić jak najwięcej" - tłumaczy Gościk.

Rzeczywiście, Polacy, zwłaszcza ci najmłodsi, nie mają pojęcia o zdrowym odżywianiu. Z pilotażowych badań, jakie na zlecenie GIS przeprowadził wśród gimnazjalistów szef szczecińskiego sanepidu prof. Marian Sygit, wynika, że co piąte dziecko uwielbia fast foody i przyznaje się do podjadania nocami, a co trzecie deklaruje, że chciałoby schudnąć.