Piotr Majkowski, 47-letni biznesmen z Poznania, po raz ostatni widział swojego 2,5-letniego syna pół roku temu. Teraz zdarza mu się spędzić z nim kilka chwil, jeżeli wytropi go, gdy w pobliżu nie ma matki. "Mam pełnię praw rodzicielskich, płacę alimenty, sąd nie nałożył na mnie żadnych ograniczeń, ale mimo to prawo traktuje mnie jak obcego człowieka" - wylicza w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Reklama

Dla większości ludzi sprawa wydaje się jasna i bez drugiego dna. Majkowski powinien pójść do sądu i uzyskać postanowienie ustalające długość kontaktów z synem. Problem w tym, że on już to zrobił. Sprawa ruszyła i sąd zgodnie z prawem nakazał zasięgnięcie opinii specjalisty z rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego (RODK). Według procedury powinien on odbyć rozmowę z obojgiem rodziców i dzieckiem oraz orzec, czy między ojcem i synem nie występują patologiczne zachowania. Majkowski nie protestował, uznał, że procedura jest całkowicie rozsądna: ma chronić dzieci przed pedofilią i przemocą. I nagle pojawiła się ściana. "Kolana pode mną się ugięły, gdy dowiedziałem się, że w Poznaniu czas oczekiwania na takie badania wynosi siedem miesięcy, a na opinię kolejny miesiąc" - mówi.

Zacisnął zęby i czeka. A przy okazji modli się, żeby w wyznaczonym terminie dziecko pojawiło się na badaniach. Z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 5 proc. przypadków matka nie dotrzymuje takiego terminu. Wystarczy oświadczenie, że dziecko miało katar.

Artur Bartczak, niespełna 30-letni pracownik firmy telekomunikacyjnej z Warszawy, znalazł się w podobnej sytuacji jak Majkowski. Też poszedł do sądu. Też był pewien, że wygra i że nie straci swojego 2-letniego syna. "Dwa miesiące temu odbyła się rozprawa, sąd odesłał akta do RODK" - mówi.

Reklama

Sprawdziliśmy, jak wygląda czas oczekiwania w dużych polskich miastach. W Zabrzu terminy wyznaczane są na za sześć miesięcy, w Szczecinie - za 4,5 miesiąca, w Warszawie i Wrocławiu jest nieco lepiej, tylko 3 miesiące. Ostatnio, już po sprawie Majkowskiego, sytuacja poprawiła się w Poznaniu. Ale tu dalej na badanie trzeba czekać opinię czekać trzeba 3 miesiące. W przypadku złej woli matki każdy z tych okresów można przedłużyć do ponad roku.

Co do patologiczności całego systemu nie ma praktycznie żadnej różnicy zdań. "Mamy za mało specjalistów, za mało etatów, prośby o ich zwiększenie nie skutkują" - mówi szefowa RODK w Zabrzu Danuta Cyran. Ministerstwo Sprawiedliwości odbija piłeczkę. "Od kilku lat prowadzona jest analiza przyczyn długiego oczekiwania na opinie RODK, ale w większości przypadków są to przyczyny leżące po stronie ośrodków" - oznajmiła DZIENNIKOWI przedstawicielka resortu Wioletta Olszewska.

Piotra Majkowskiego nieszczególnie interesują przyczyny sporu dwóch instytucji. "Mnie zależy tylko na kontaktach z dzieckiem" - mówi.