Przed budynkiem pikietowała grupa kilkudziesięciu katolickich aktywistów. Broniąc pozwanego przez Tysiąc redaktora naczelnego gazety, księdza Marka Gancarczyka, trzymali w rękach transparenty z napisami m.in. "Stop aborcji" i "Żyjemy dzięki Bogu i rodzicom".

"<Gość Niedzielny> naruszył moje dobra osobiste, pisząc, że chciałam zabić swoje dziecko, że jestem niedoszłą morderczynią i przyrównując mnie do hitlerowskiej zbrodniarki" - mówiła z kolei w sądzie Alicja Tysiąc.

Na rozprawę przyjechał też lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. "To jest proces o wolność słowa. Jeżeli nie będzie można wypowiadać swych przekonań moralnych, to właściwie po co mamy wypowiadać się w życiu publicznym?" - mówił Marek Jurek.



Reklama

>>> Alicja Tysiąc pozywa "Gościa Niedzielnego"

Przed sądem pojawili się również zwolennicy Alicji Tysiąc. Trzymali kartki z hasłem: "Dość hipokryzji i bezprawia, naród na świeckie państwo stawia".

To już druga odsłona procesu, w którym Alicja Tysiąc domaga się od "Gościa Niedzielnego" przeprosin i zadośćuczynienia finansowego. Pierwsza rozprawa odbyła się w maju i - podobnie jak dzisiejsza - nie skończyła się ugodą.

Ksiądz Gancarczyk proponował, by jeszcze raz opublikować sporne artykuły, ale z adnotacją, że "redakcja przeprasza wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte tekstami".Tysiąc nie chciała się zgodzić na takie przeprosiny.





>>> Alicja Tysiąc: Boję się ataku katolików

Jak wyjaśniała przed katowickim sądem, seria artykułów "Gościa Niedzielnego" naruszyła jej prywatność, intymność, spokój domowy, a zwłaszcza godność. Podkreślała, że nigdy nie chciała zabić własnego dziecka i nieprawdą jest, jakoby nie chciała swojej najmłodszej córki. "Nie chciałam ciąży, a nie dziecka" - mówiła.

Artykuły miały popsuć też jej relacje z nastoletnimi obecnie dziećmi, które wahają się, po której stronie konfliktu stanąć, a także częścią jej rodziny, która zerwała z nią kontakt. "Często słyszę wrogie komentarze ze strony sąsiadów i znajomych, a moje dzieci w szkole są piętnowane za matkę <niedoszłą morderczynię> - mówiła Tysiąc.