Wszystko wydarzyło się w autobusie nr 78. Pogryziony od razu trafił karetką do szpitala. "Dostał zastrzyki przeciwko zakażeniom i oddał krew do próbek na badania" - opowiada "Dziennikowi Łódzkiemu" jedna z pielęgniarek. Tej samej nocy wyszedł do domu.

Reklama

>>>Zmarła, bo pogryzł ją wampir?

Od wyników badań zależy nie tylko los ofiary, ale nawet bardziej napastnika. I nie tylko dlatego, że wirusem HIV i żółtaczki typu B lub C łatwiej zarazić się gryzącemu. Od wyników zależy też jakie zarzuty będzie miał postawione napastnik. Na razie jednak nawet nie jest poszukiwany.

"Będziemy ścigać napastnika, jeśli z wnioskiem o to wystąpi do policji lub prokuratury poszkodowany" - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu" Agnieszka Misiak z łódzkiej policji. A ten, w dzień po wypadku na policję się nie zgłosił.

Za spowodowanie drobnego uszczerbku na zdrowiu napastnikowi grożą dwa lata więzienia. Ale jeśli doszło do zarażenia HIV bądź żółtaczką zarzuty zmienią się drastycznie. To ciężki uszczerbek na zdrowiu - za jego spowodowanie grozi od roku do dziesięciu lat więzienia.

Reklama