Raport Eurostatu, unijnego urzędu statystycznego, nie pozostawia złudzeń: Polska oszczędza na pomocy społecznej i świadczeniach rodzinnych. Na ten cel przeznaczamy tylko 0,8 proc. naszego PKB, czyli prawie trzy razy mniej niż przeciętny kraj członkowski. "Ten raport potwierdza nasze wszystkie najgorsze przypuszczenia. W Polsce potrzeba jak najszybszej reformy struktury wydatków" - mówi dyrektor Lesław Nawacki z biura rzecznika praw obywatelskich.

Reklama

Jak przyznaje, do RPO codziennie zgłasza się kilka osób z błaganiem o pomoc. "Najczęściej są to właśnie rodziny wielodzietne, samotne matki oraz emeryci i renciści. Wielu z nich żyje znacznie poniżej minimum egzystencji" - przyznaje Nawacki. Właśnie w takiej sytuacji jest 45-letnia Wacława Sobocińska z Warszawy, która ma na utrzymaniu siedmioro dzieci. Przez 20 lat kobieta pracowała jako woźna w szkole. Od pół roku jest na zwolnieniu lekarskim, bo choruje na cukrzycę i nadciśnienie.

>>>Ubóstwo dzieci to skandal

Dostaje 700 zł zasiłku chorobowego, a do tego ma od opieki społecznej w sumie 680 zł różnych świadczeń rodzinnych. Wychodzi więc niecałe 100 zł na jedno dziecko. Rodzinę wspiera konkubent pani Wacławy, który jednak zarabia tylko tysiąc złotych. A jakby tego było mało, od niedawna komornik zabiera także pensję pani Wacławy. "Zadłużyliśmy się, nie płacąc za czynsz. To aż 820 zł miesięcznie, więc ważniejsze były rachunki za gaz i światło. Teraz grozi nam eksmisja" - mówi kobieta. Gdyby nie pomoc różnych fundacji i organizacji charytatywnych, jej dzieci nie miałyby ubrań i jedzenia.

Reklama

Podobne historie często opisujemy w „Dzienniku”. "Bo w naszym kraju, mimo licznych apeli, nadal nie ma praktycznie żadnej polityki społecznej. Brakuje programu rządowego z prawdziwego zdarzenia" - mówi Beata Mirska, prezes Stowarzyszenia Damy Radę, która wspiera rodziny w kryzysie.

Z raportu Eurostatu wynika również, że Polska skąpi pieniędzy na opiekę zdrowotną i leczenie. Wydajemy na nie jedynie 3,8 proc. produktu krajowego brutto. Unijna średnia jest dwukrotnie wyższa. "Bardzo często zgłaszają się do nas osoby, które przy tak mizernym wsparciu państwa nie są w stanie pozwolić sobie na drogie leki. Dla samotnie wychowującej dziecko matki albo emeryta oznacza to czasem wybór: leczyć się czy jeść?" - przyznaje Lesław Nawacki z biura RPO.

>>>Złe prawo znieczula ludzi

Reklama

Zdaniem specjalistów problem polega na tym, że pomoc w Polsce jest źle rozdzielana. "Jesteśmy pod tym względem 20 lat za Zachodem. U nas człowieka traktuje się jak problem, zamiast rozwiązywać jego problemy. Czasem ktoś zarabia o złotówkę więcej i już traci prawo do pomocy" - mówi Anna Osińska z ruchu ATD Czwarty Świat zajmującego się wykluczeniem społecznym. A poza tym - dodaje - pomoc rozdaje się w Polsce zupełnie bezmyślnie, według jednego szablonu, a także bez jakiejkolwiek weryfikacji.

Zgadza się z nią Beata Mirska. "Świadczenia dostają osoby, które na nie nie zasługują, bo mogłyby zostać wypchnięte na rynek pracy. A naprawdę potrzebujący dostają o wiele za mało. Tymczasem pomoc powinna być dostosowana do konkretnej osoby i jej potrzeb" - dodaje. Jej zdaniem zmiana prawa to nie wszystko. Nic się bowiem nie zmieni, jeśli nie wzrośnie liczba pracowników socjalnych. Powinno być ich dwóch na 2 tys. mieszkańców, a w większości miejsc przypada ich tylu aż na 5 tysięcy. "Ale co się dziwić, że nie chcą oni pracować za 1500 złotych. Jak tacy ludzie mają pomagać innym, skoro sami są na skraju ubóstwa?" - pyta retorycznie Mirska.