Mariusz K. to ten sam strażnik, który przed dwoma laty znalazł w celi martwego Wojciecha Franiewskiego, szefa gangu, który porwał i zamordował Krzysztofa Olewnika. Ale dopiero teraz - kiedy strażnik powiesił się w nocy z niedzieli na poniedziałek w ubiegłym tygodniu - okazało się, że próbował on popełnić samobójstwo już dwa lata temu - z instalacji gazowej swojego samochodu wprowadził rurkę do wnętrza pojazdu i próbował się udusić - mówi szef Prokuratury Okręgowej w Elblągu Zbigniew Więckiewicz.

Reklama

Odkryli to przesłuchujący rodzinę strażnika prokuratorzy, których wysłał na miejsce samobójstwa minister Andrzej Czuma. Wczoraj okazało się też, że byli oni pierwszymi śledczymi, którzy obejrzeli miejsce samobójstwa - rejonowy prokurator w ogóle się tam nie pofatygował. "Wyciągnę wobec niego konsekwencje" - zapowiada Więckiewicz.

Przełożeni Mariusza K. o próbie samobójczej ani o monstrualnych długach, które przewyższały trzykrotności rocznych dochodów strażnika, nie mieli najmniejszego pojęcia.

"To był wzorowy funkcjonariusz" - kilkakrotnie powtarzał na wczorajszej konferencji prasowej generał Paweł Nasiłowski, szef Służby Więziennej. Opowiadał, że również kolejne badania psychologiczne, które okresowo musiał przechodzić Mariusz K., nie wykazywały żadnych problemów. Jednak na pytanie, jak w takim razie wzorowy i zrównoważony strażnik mógł się powiesić, nie odpowiedział.

Reklama

"Nic nie wskazuje na udział osób trzecich w tym samobójstwie. Najprawdopodobniej przyczyną były problemy rodzinne i finansowe" - relacjonował wiceminister Krzysztof Kwiatkowski.

Właśnie wracając od swojej bliskiej znajomej do domu, strażnik targnął się na życie. Wcześniej rozesłał SMS-y, które brzmiały jak pożegnanie. Tego samego dnia odbierał również liczne telefony z banków, które ścigały go za niezapłacone kredyty. Dlaczego jednak o tym wszystkim nie wiedzieli jego przełożeni? Bo nikt do tej pory o zbieraniu takiej wiedzy nie pomyślał.

"Wprowadzimy do obowiązkowych oświadczeń majątkowych rubrykę, w której strażnicy będą musieli ujawnić swoje długi" - zapowiedział wiceminister Kwiatkowski.

Jak dowiedział się DZIENNIK, Mariusz K. już przed dwoma laty miał problemy finansowe. Wtedy też na nadzorowanym przez niego oddziale popełnił samobójstwo Wojciech Franiewski, mózg porwania i morderstwa Olewnika - ale śledztwo w tej sprawie nie wykazało uchybień strażników.Teraz śledczy sięgną jednak raz jeszcze po akta tamtej sprawy. Nie wykluczają, że podejmą ją na nowo, jeśli uda im się ujawnić nieznane dotąd informacje. "Sprawdzamy, czy jest związek między samobójstwami Franiewskiego i strażnika" - mówią prokuratorzy