Jak wyliczyła organizacja WWF przez ponad cztery miesiące w roku po Mazurach pływa 14-18 tysięcy jachtów. Zdecydowana większość żeglarzy wylewa nieczystości bezpośrednio do wody. "To tak, jakby stutysięczne miasto funkcjonowało bez żadnej oczyszczalni. Nasze jeziora zamieniają się w szamba" - alarmuje organizacje ekologiczna WWF.

Reklama

Na większości nowoczesnych jachtów na Mazurach są zamontowane kuchnie, na niemal wszystkich działają mniej lub bardzie prymitywne toalety. Mimo tego na całym szlaku Wielkich Jezior trudno znaleźć punkt odbioru ścieków. Dlatego większość żeglarzy po prostu wylewa nieczystości za burtę lub montuje odprowadzenia od toalet bezpośrednio do wody. "Mniejsze jachty mają ubikacje chemiczne, których zawartość także jest wylewana do jeziora. Ubikacje posiadają specjalne wkłady zawierające agresywne chemicznie substancje, powodujące niemal natychmiastowe upłynnienie i odwonienie odchodów. Zawartość ubikacji chemicznej wylana za burtę powoduje skażenie wielu metrów sześciennych wody" - alarmuje WWF.

>>> Mazurskie cuda docenione. Są w półfinale!

Organizacja apeluje o stworzenie dla całego obszaru Jezior Mazurskich programu skutecznego systemu obioru ścieków z jachtów. "Na przykład w Anglii nieczystości można oddawać w każdym porcie i to za darmo" - mówi Piotr Nieznański, Kierownik Działu Ochrony Przyrody WWF Polska. "Jeśli szybko nie rozwiążemy tego problemu, wkrótce nasze wakacje na Mazurach mogą przywodzić na myśl wypoczynek nad krainą wielkich ścieków. Dodatkowo, w wyniku zanieczyszczenia wód możemy bezpowrotnie utracić unikatowe bogactwo przyrodnicze Mazur, w tym najcenniejsze gatunki ryb naszych jezior jak sieja i sielawa, wymagające czystej wody o dużej przejrzystości" - dodaje.

Reklama

Ścieki to także zagrożenie zakwitu glonów i sinic. Nieczystości i środki chemiczne zawierają dużą ilość fosforu i azotu, które są idealną pożywką dla wodnych organizmów. Glony i sinice zabierają z kolej tlen rybom. Taka sytuacja miała miejsce ostatnio na Zalewie Zegrzyńskim, gdzie ryby masowo zaczęły się dusi

Co na to lokalne samorządy? Jolanta Piotrowska, burmistrz Giżycka, uspokaja" "Woda jest czysta. Sama kąpię się w okolicznych jeziorach, a będzie jeszcze lepiej". Jeszcze w tym roku w Giżycku ma zacząć się budowa eko-mariny, czyli portu dla dużych jachtów spełniającego wymogi ekologiczne, czyli m.in. mającego instalację do odbioru ścieków. Inwestycja pochłonie 20 mln zł i ma być gotowa w październiku 2010 roku. Firmy i samorządy mogą też korzystać z unijnego dofinansowania na budowę mniejszych eko-marin, tyle żenie wiadomo, kiedy one powstaną.

A nawet jeśli się to stanie, to nikt nie ma pomysłu, jak przekonać do korzystania z nich żeglarzy. Oddawanie ścieków będzie bowiem płatne.