Urszula Bachorska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 191 w Warszawie, miała w tym roku pracę dla polonisty. ”Ogłoszenie wisiało na stronach kuratorium kilka tygodni. Ostatecznie mogłam wybierać spośród setki kandydatów” - mówi. Bachorska przyznaje, że z roku na rok rośnie liczba osób, które chcą podjąć pracę w szkole. Ale już zatrudnienie się praktycznie graniczy z cudem. ”Szukam pracy od blisko dwóch lat” - mówi germanista z 12-letnim stażem z północnej Polski. Oprócz niemieckiego mógłby uczyć jeszcze łaciny. Został zwolniony, bo w szkole z powodu niżu nie potrzebowali drugiego germanisty. Gdyby pojawiła się oferta z drugiego końca Polski, przyjąłby ją bez wahania. ”Wiem, że mogę dostać nie więcej niż 1800 zł. Ale to by mi wystarczyło” - deklaruje.

Reklama

Takich jak on jest coraz więcej. ”Kiedy w mediach pojawiła się informacja, że Niemcy chcą zatrudniać polskich nauczycieli, tylko w pierwszych dniach do centrali Związku Nauczycielstwa Polskiego zgłosiło się kilkadziesiąt osób gotowych na emigrację z kraju” - mówi Magdalena Kaszulanis z ZNP.

Z naszych szacunków wynika, że pracy poszukuje co najmniej kilkanaście tysięcy osób z uprawnieniami pedagogicznymi. W całej Polsce na całym lub niepełnym etacie zatrudnionych jest ponad 650 tys. nauczycieli. Jak wynika z danych MEN, tylko w ciągu ostatnich 9 lat liczba nauczycielskich etatów skurczyła się o ponad 70 tys. A pracy dla pedagogów będzie coraz mniej mniej: z szacunków unijnej organizacji Eurydice wynika, że w najbliższych latach liczba uczniów w szkołach w porównaniu z rokiem 2000 stopnieje aż o 35 procent.

Na popularnym portalu Głos Nauczycielski jest w tej chwili ponad tysiąc ogłoszeń ludzi szukających pracy. Większość zamieszczono w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Problem z zatrudnieniem mają nawet angliści.

Elżbieta Poręba, matematyczka i przyrodniczka z Małopolski, jest w komfortowej sytuacji. Ma zatrudnienie, ale z powodów osobistych chciałaby wyprowadzić się do innego miasta. W szkole pracuje od 16 lat, ale mimo to nie może znaleźć dla siebie żadnej oferty. Bo - jak twierdzi wielu nauczycieli - liczą się przede wszystkim znajomości. ”Gdy pojawia się jakieś miejsce, to właściwie od razu jest na nie z góry ustalony kandydat” - stwierdza gorzko germanista z północy Polski.

Reklama

Łódzki polonista Dariusz Chętkowski podkreśla, że z powodu kryzysu coraz więcej jego znajomych, którzy pod studiach uciekali od szkolnej tablicy, marzy teraz o pracy nauczyciela. ”Ostatnio rozmawiałem z chemiczką, która z pracuje w prywatnej firmie. Jest starsza ode mnie, ale chciałaby jeszcze pracować w szkole” - mówi.