Zatrzymanie globalnego ocieplenia to nie tylko sprawa polityków. To coś, na co wpływ ma każdy człowiek. Akcja Earth Hour, którą DZIENNIK zaczyna wspólnie z WWF Polska, w naszym kraju odbędzie się po raz pierwszy. Apelujemy: w najbliższą sobotę dołącz do grona ludzi, którym zależy na zahamowaniu globalnego ocieplenia na naszej planecie. O godz. 20 wyłącz na godzinę żarówkę. Taka godzina nie uratuje jeszcze klimatu, ale może zwrócić uwagę wielu ludziom, że wystarczy mieć w domu o jedną zgaszoną żarówkę mniej, a w skali globalnej daje to ogromną oszczędność energii. A produkcja energii jest jedną z przyczyn narastającego ocieplenia.

WWF organizuje akcję Earth Hour po raz drugi. Pomysł powstał rok temu w Australii. Właśnie tam, bo Australia jest w czołówce państw lekceważących zmiany klimatyczne. "Jak uświadomić ludziom, że każdy z nich, zmniejszając zużycie energii w swoim domu, przyczynia się do zatrzymania zmian klimatu? Jak zaszczepić w nich nawyk gaszenia zbędnie palącej się żarówki?" - zastanawiali się australijscy ekolodzy.

Z pomocą przyszedł im paradoksalnie kryzys paliwowy w Tajlandii. "Gdy zabrakło paliwa, władze państwa namawiały rozmaitymi akcjami obywateli do oszczędzania ropy i benzyny" - opowiada DZIENNIKOWI Greg Bourne, szef WWF Australia. "Pomyśleliśmy, że my w podobny sposób możemy wpłynąć na Australijczyków, by oszczędzali energię. I wtedy powstał pomysł akcji".

WWF obliczył, że gdyby w samej Australii sektor komercyjny wyłączył światła w nieużywanych w danej chwili pomieszczeniach budynków i zastosował u siebie energooszczędne technologie, zredukowałby emisję gazów cieplarnianych w skali roku o 70 do 80 proc. A gdyby niepotrzebne światła i urządzenia wyłączono we wszystkich australijskich domach, emisja gazów zostałaby zmniejszona o przynajmniej 5 mln ton na rok. To tak jakby po tamtejszych drogach przez rok jeździło 1,5 mln mniej samochodów (w 2001 r. w Australii było zarejestrowanych 2,2 mln samochodów ciężarowych i 9,8 mln osobowych).

Pomysł Earth Hour podchwyciła burmistrz Sydney Clover Moore, która w 2007 r. zaczęła namawiać wszystkie przedsiębiorstwa miejskie, pracowników i mieszkańców do wsparcia akcji. "Wszyscy powinniśmy dołączyć do społeczności organizującej Godzinę dla Ziemi" - przekonywała Moore.

Efekt był taki, że ponad 2 mln obywateli i 2 tys. największych australijskich korporacji o tej samej porze na godzinę zgasiło żarówki. Zaoszczędzono 10 proc. energii. W tym roku chęć uczestniczenia w Earth Hour zgłosiły miasta z całego świata. W Polsce - Warszawa i Poznań. Na świecie: Toronto i Ottawa w Kanadzie, Atlanta, San Francisco i Chicago w USA, Londyn, Dublin, cztery największe miasta Danii, izraelski Tel Aviv i tajlandzki Bangkok, Manila na Filipinach i Sydney w Australii. WWF szacuje, że w sobotę światła na godzinę zgasi blisko 30 mln osób. A ty? - pyta DZIENNIK.

Więcej o akcji czytaj już w jutrzejszym numerze DZIENNIKA











Reklama